Lizbona w dzień

Byłem w Lizbo­nie tro­chę nie­wie­le ponad 2 dni, więc nie widzia­łem wszyst­kie­go, ale to nie szko­dzi. Będę mieć powód, żeby poje­chać do niej ponownie.

Byłem z Lizbo­nie w week­end, więc cho­ciaż to marzec, tury­stów było strasz­nie dużo, co psu­ło zwie­dze­nie. Przy­naj­mniej w nie­któ­rych, naj­po­pu­lar­niej­szych miej­scach. Może w dni robo­cze było­by lepiej.

Do tych naj­po­pu­lar­niej­szych miejsc zali­cza się nie­wąt­pli­wie Alfa­ma, czy­li lizboń­skie „sta­re mia­sto”. Miej­sce nie­wąt­pli­wie jest uro­kli­we, cho­ciaż tra­wią je te same pro­ble­my, co wszel­kie „sta­re mia­sta” w tury­stycz­nych mia­stach, czy­li prze­ła­do­wa­nie tury­sta­mi. Cho­ciaż gdzie­nie­gdzie miesz­kań­cy też jesz­cze tam się zacho­wa­li, bo moż­na było spo­tkać wywie­szo­ne pra­nie albo miej­sco­wych pija­ków. Alfa­ma to dziel­ni­ca wąskich krę­tych uli­czek bie­gną­cych po sto­ku wzgó­rza. Po tych stro­mych ulicz­kach dziel­nie kur­su­ją sta­re tram­wa­je, któ­re zadzi­wia­ją­co dobrze sobie tam radzą. Miej­sca­mi uli­ce są tak wąskie, że wagon pra­wie doty­ka ścia­ny; są też miej­sca z ruchem waha­dło­wym. Pikan­te­rii doda­je fakt, że nie widać, co jest za następ­nym zakrę­tem, więc trze­ba się zdać cał­ko­wi­cie na sygna­li­za­cję świetlną.

Wszyst­kie­go nie widzia­łem, ale mia­łem chwi­lę cza­su na spa­cer po tej oko­li­cy. Naj­wię­cej widać rze­czy­wi­ście z okna tram­wa­ju. Zwie­dza­łem tam przede wszyst­kim kościół i klasz­tor św. Win­cen­te­go, widzia­łem (z zewnątrz) Pan­te­on naro­do­wy, kate­drę. Siłą rze­czy trze­ba też odwie­dzić cho­ciaż­by jeden z tara­sów widokowych.

Cha­rak­te­ry­stycz­ne wszech­obec­ne kafel­ki to azu­le­jos, czy­li cera­micz­ne płyt­ki zdo­bio­ne w róż­ne orna­men­ty albo całe obra­zy. W Naro­do­wym Muzeum Azu­le­jos dowie­dzia­łem się, że Por­tu­gal­czy­cy sztu­kę wyro­bu pły­tek prze­ję­li od Ara­bów, któ­rzy wcze­śniej zasie­dla­li Pół­wy­sep Ibe­ryj­ski. We wspo­mnia­nym muzeum jest cała wiel­ka pano­ra­ma mia­sta wyko­na­na z pły­tek, przed­sta­wia­ją­ca Lizbo­nę sprzed trzę­sie­nia zie­mi (widać na niej m.in. daw­ny pałac kró­lew­ski, w miej­scu któ­re­go jest obec­ny plac Pra­ça do Comércio).

Popo­łu­dniu poje­cha­łem pocią­giem do Belem, czy­li czę­ści dziel­ni­cy znaj­du­ją­cej się bli­żej ujścia Tagu do Oce­anu Atlan­tyc­kie­go. Naj­waż­niej­szym zabyt­kiem jest Klasz­tor hie­ro­ni­mi­tów – maje­sta­tycz­na budow­la w sty­lu manu­eliń­skim. W tym miej­scu pod­pi­sa­no Trak­tat lizboń­ski w 2007 roku.

Klasz­tor jest oka­za­ły, ale zwie­dza się tyl­ko maleń­ki frag­ment, a mia­no­wi­cie kruż­gan­ki. Kościół był zamknię­ty z powo­du remontu.

Nie­opo­dal znaj­du­je się Wie­ża Belem, któ­ra jest jed­nym z sym­bo­li Lizbo­ny oraz Pomnik Odkryw­ców – gigan­tycz­ny obe­lisk upa­mięt­nia­ją­cy por­tu­gal­skich podróż­ni­ków. Jest wiel­ko­ści wieżowca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *