W tamtym roku dwukrotnie odwiedziłem północną część Puszczy Pyzdrskiej, tzn. wiosną i jesienią.
Do tej pory zawsze udawałem się do Puszczy jesienią. W 2023 roku po raz pierwszy pojechałem w te okolice wiosną i to był bardzo dobry wybór. W tym roku myślałem nad tym już od lutego, ale się nie udało. Pojechałem dopiero pod koniec kwietnia. Pogoda była dosyć zimna, jak na koniec kwietnia, wbrew temu, że wcześniej temperatura przez kilka dni dochodziła do 25 stopni.
Tradycyjnie udałem się najpierw do ujścia Prosny, potem ponownie odwiedziłem wydmy śródlądowe w Pietrzykowie, zajrzałem na chwilę do Lądu, a potem jeszcze ponownie pojechałem na stary cmentarz w Orlinie Dużej.
U ujścia Prosny do Warty poprzednim razem byłem jesienią (pierwszy raz w 2020 roku). Jak zwykle, wędrówkę rozpocząłem w Modlicy. Rozważałem, czy by tym razem nie odwiedzić tego miejsca od drugiej strony, tj. od strony powiatu jarocińskiego. Jednak byłaby to zbyt duża odległość, dlatego odłożyłem to na inny raz. Wybrałem więc tradycyjną drogę.
Krajobraz wiosenny jest inny, niż jesienny. Co prawda wiosna jest już w pełni, ale nie wzeszła jeszcze roślinność. Powoduje to, że jest dużo lepsza widoczność na wszystkie strony i widać miejsca, które zwykle są zasłonięte wysokimi krzakami, trzcinami, trawami. Poza tym, to miejsce się nie zmieniło. Rzeka cały czas przytłacza swoim ogromem.
W 2021 roku widać było umacnianie wału przeciwpowodziowego. Teraz jakieś prace są kontynuowane. Widać, że są czynione przygotowania do umacniania brzegów Prosny.
Potem na chwilę pojechałem do Pyzdr, w których nie byłem już od dawna. Spacerowałem tam przez kwadrans. Widać, że zakończyła się rewitalizacja rynku. Efekt jest na plus. Natomiast wycięto liche drzewa dookoła rynku.
Potem ponownie odwiedziłem wydmy śródlądowe w Pietrzykowie, o których pierwszy raz przeczytałem w 2022 roku. W tym miejscu byłem do tej pory raz, tzn. pod koniec 2022 roku i pamiętam, że wtedy te okolice trochę mnie rozczarowały. Potem, na początku 2023 roku natknąłem się na wydmy śródlądowe, ale po drugiej stronie Warty, a mianowicie w okolicach Wrąbczynka.
Teraz, po doświadczeniach z 2022 roku, obrałem trochę inną strategię zwiedzania tego miejsca. Przede wszystkim w innym miejscu zaparkowałem, przez co znacząco skróciłem sobie drogę do celu podróży. A po drugie, nie poszedłem w kierunku wydm tak, jak pokazują drogowskazy, tylko w przeciwną stronę, gdzie trasa jest bardziej malownicza i o wiele bardziej urozmaicona. I nie zawiodłem się! Odkryłem naprawdę ładne miejsce. Nad brzegiem Warty jest bowiem wszystko: wydmy, las, starorzecze, rozlewiska, łąki, pola. Z odległości kilkudziesięciu metrów mogłem obserwować dzikie ptaki, których było tam naprawdę wiele. Teren jest trudny, bo drogę może nam przeciąć czy to rozlewisko, czy jakieś krzaki, ale można sobie poradzić. Na koniec podszedłem jeszcze do Warty (choć, wbrew pozorom, jest to kilkaset metrów), żeby jeszcze raz zobaczyć jej ogrom.
Po odwiedzinach nad Wartą wahałem się, czy wstąpić jeszcze do Lądu. Ostatecznie postanowiłem na chwilę tam podjechać. Byłem tam trzeci, czy czwarty raz. Widać, że kościół jest w remoncie. Mogłem go sobie obejrzeć „przez kratę”. Jednakże jest tam informacja, że w określonych godzinach można zwiedzać klasztor. Może innym razem.
Do Zagórowa tym razem nie wstąpiłem. Zamiast tego pojechałem bezpośrednio do Orliny Dużej, szlakiem mojej wędrówki z 2023 roku.
Nic tam się właściwie nie zmieniło. Zabudowy olęderskiej właściwie już nie ma, poza jednym domostwem rzucającym się w oczy. Pojawiają się nowe, nowoczesne budynki, przytłaczające ogromem. Wędrowałem chwilę po okolicznych lasach: są to typowe dla puszczy lasy, w których rosną chuderlawe sosny jak zapałki. Wstąpiłem ponownie na stary cmentarz ewangelicki. Jest to przygnębiający widok. Chociaż są tam pochówki jeszcze z lat 40. ubiegłego wieku.
Na zdjęciach widoczny jest mur częściowo przynajmniej wykonany z rudy darniowej.
Zobacz także: