Dzisiaj ostatni dzień sierpnia, więc powinienem napisać jakąś sentymentalną bzdurę: że jaka szkoda, że koniec lata etc. Dla mnie ani szkoda, ani koniec. Po pierwsze przede mną jeszcze miesiąc wakacji (wszyscy mogą zazdrościć), a po drugie koniec lata też jeszcze się nie zbliża (ja tego przynajmniej nie czuję). A nawet jak się skończy, to co z tego? Jesień też jest fantastyczna.
Tydzień temu byłem na koncercie Kaliskiego Forum Organowego. Koncerty są dosyć fajne pomijając okropnie niewygodne ławki w kościele garnizonowym. Nie do zniesienia jest też ględzenie konferansjera pomiędzy utworami: intelektualna zupa, które i tak nikt nie jest w stanie zrozumieć ani spamiętać.
Jutro coś zupełnie innego: koncert Blues Brothers. Nie spodziewałem się, że przyjadą kiedyś do Kalisza (w ogóle wcześniej nie wiedziałem, że koncertują).