Ten wpis powstawał dosyć długo, więc nie jest pewnie idealny. Przez parę dni leżał wśród szkiców, ale nie chcę dłużej zwlekać, więc wstawiam go na stronę.
Krótki przegląd książek, które ostatnio wpadły mi w łapy:
Korporacja Książkę Maxa Barry’ego o tym tytule kupiłem sobie w nagrodę w taniej książce po napisaniu ostatniego egzaminu. Należy ona do tej kategorii utworów, których nie czytam zbyt często: coś lżejszego, coś innego; nie jest to kryminał, ani książka fantasy choć z pewnością ma w sobie elementy różnych gatunków. Jedni będą się śmiać a inni płakać. Ci którzy nie pracowali nigdy w żadnej korporacji poznają nowe zwroty, jak „optymalizacja”, „konsolidacja” czy „wybrane rynki”. Z tą książką jest trochę jak z filmem „Dzień świra” – śmieszne, ale prawdziwe.
Leif Persson, czyli między czymś a czymś Leif Persson został okrzyknięty następcą (a może poprzednikiem) Stiega Larssona; ponoć jest wspaniały. Książka, którą czytałem to rzeczywiście cegła – jeden tom jest grubszy niż pierwsza część Millennium. Na nim jednak poprzestanę; nie pamiętam nawet dokładnego tytułu. Moim zdaniem nie ma się czym zachwycać. Sam pomysł jest fajny, ale czytelnik zalewany jest taką ilością informacji, że można się zupełnie pogubić.
Powieść opowiada o szpiegach, podwójnych dnach, potrójnych agentach, kretach, lisach i całej tej wywiadowczej menażerii; o gierkach pomiędzy jedną agencją a drugą i wciśniętą w to wszystko jeszcze policją. Pozostając w kręgach szpiegowskich – widziałem wczoraj film „Szpieg”. Z nim jest podobnie; obejrzałem go, ale zupełnie nie wiem, co, skąd, gdzie i dlaczego. Planuję przeczytać książkę, może wtedy się dowiem.
Jak dla mnie, gdy chodzi o szwedzkie kryminały wciąż najlepsza pozostaje Camilla Lackberg. Nie do końca podoba mi się jej podejście do pisarstwa jak do po prostu kolejnego dochodowego interesu, ale trzeba przyznać, że jej książki czyta się świetnie. Jest zbrodnia, są trupy, ale jest w nich też trochę oddechu, normalności i tematów pobocznych, które też są wciągające. Lubię też książki Åke Edwardsona o samolubnym i introwertycznym komisarzu.
Eragon A tak naprawdę oddaję się teraz ostatniej z części cyklu „Dziedzictwo” C. Paoliniego. Czekałem na tę chwilę specjalnie do zakończenia roku akademickiego. Teraz jestem już w połowie i nie podoba mi się myśl, że niedługo skończę.