Eksperci biją na alarm: do końca wakacji pozostał już tylko miesiąc! Akurat – dla mnie są to prawie dwa miesiące, he he he he. Lubię takie pełne patosu zwroty à la „Fakty” albo „Piotr Kraśko na żywo z wnętrza wulkanu…”
Wróćmy jednak do wakacji. Trzeba przyznać, że długoterminowa prognoza pogody na razie się spełnia: to znaczy w lipcu miało lać – no i leje. Ponoć w sierpniu ma być upalnie; zobaczymy… Na szczęście ja na razie siedzę w domu i kontempluję Dr Hausa oraz Ally McBeal, więc deszcz mi nie straszny.
Czytam sobie również książki. Ostatnio przeczytałem „Biesy” Fiodora Dostojewsiego. Nie sposób nie oprzeć się i nie zamieścić kilku cytacików.
Stosunek do religii
(…) Warwaro Pietrowno, w tym sensie, że im gorzej, tym lepiej. To jak w religii: im gorzej się żyje człowiekowi, albo im biedniejszy i bardziej zahukany jest lud, tym uparciej myśli o nagrodzie w raju, a jeżeli przy tym jeszcze uwija się sto tysięcy kapłanów, podniecających tę mrzonkę i spekulujących na niej, to… rozumiem panią, Warwaro Pietrowno, może pani być pewna.
Talent beztalencia
(…) zawsze dużo mówię, to znaczy dużo słów, i śpieszę się, więc nigdy nic mi nie wychodzi. A dlaczego dużo mówię i nic mi nie wychodzi? Bo nie umiem mówić. Ci, którzy umieją dobrze mówić, mówią krótko. Więc to właśnie jest moje beztalencie – prawda? Ale skoro już mam ten naturalny talent beztalencia, dlaczego nie miałbym się nim posłużyć sztucznie? Więc się posługuję. Co prawda, jak się tu wybierałem, najpierw miałem zamiar milczeć; ale przecież milczeć wielki talent, a więc mnie nie przystoi, a po drugie, milczeć to jest ryzyko; no, więc ostatecznie zdecydowałem, że najlepiej przecież mówić, ale właśnie jak beztalencie, to znaczy dużo, dużo, dużo, bardzo śpieszyć się z argumentami, a pod koniec zawsze pogubić się we własnych argumentach, żeby słuchacz odszedł bez końca, rozkładając ręce, a najlepiej, żeby splunął.
Entuzjazm administracyjny
- Entuzjazm administracyjny? Nie wiem, co to takiego. / (…) niech pani postawi jakąś najmarniejszą kreaturę, żeby sprzedawała choćby jakieś tam głupie bilety kolejowe, a tak kreatura natychmiast poczuje się w prawie spoglądać na panią z miną Jowisza, kiedy podejdzie pani po bilet, [żeby okazać pani swoją władzę]. Że niby ja ci pokażę, kto tu rządzi… I to właśnie dochodzi w nich do administracyjnego entuzjazmu.
Oprawa książek
(…) czytać i oprawiać książki – to dwa, i ogromne, okresy rozwoju. Z początku pomalutku uczy się czytać, ma się rozumieć, przez całe wieki, ale książkę przy tym wyświechta, wybrudzi, bo nie uważa jej za coś poważnego. Oprawa oznacza już szacunek dla książki, oznacza, że człowiek nie dość, że polubił czytać, ale też potraktował to poważnie. Rosja jeszcze nie weszła w ten okres. A Europa już od dawna oprawia książki.
Wpływ wódki
Kiedy poprosicie państwo prostego człowieka, żeby coś dla was zrobił, jeśli zechce, a może, usłuży starannie i dobrodusznie; lecz jeśli poprosicie go, by przyniósł wódeczkę – nawet zwykła mu spokojna dobroduszność przejdzie raptem w jakąś pośpieszną, radosną usłużność, w jakąś niemal braterską o was dbałość. Na tego, kto idzie po wódkę – chociaż pić ją będziecie wy, a nie on, czego jest z góry świadom – spływa jak gdyby cząstka waszego przyszłego ukontentowania.
Powyższe cytaty pochodzą z: Fiodor Dostojewski Biesy, Wydawnictwo Znak, Kraków 2010. tłum. Adam Pomorski