Oprócz masy dziwnych pomysłów związanych z maturą i studiami, jest jeszcze inna sprawa. Ja sobie zdawałem zdawałem z tego sprawę od dawna, ale dzisiaj zwróciła na to uwagę „Gazeta Wyborcza”. Chodzi o ilość egzaminów. Ja doliczyłem się, że w pierwszym tygodniu zdaję ich 6, a to nie koniec. Polski x2 + 1 (podstawa i rozszerzenie, ustny); angielski: 2×2 (pisemny i ustny, podstawa i rozszerzenie) + matma + historia + WOS. Czyli razem 10. Wspomnę jeszcze, że z polskiego i angielskiego będę pisał po 2 egzaminy jednego dnia. CKE pogratulować.
Ale ich to nie obchodzi:
CKE zdecydowała się zmieścić 29 terminów w 15 dni, czyli i tak wydłużyła sesję o 1 dzień w porównaniu z 2009 r. Ceną za to rozwiązanie jest narażenie pewnej (niedającej się w tej chwili przewidzieć) liczby młodzieży na trud dwóch egzaminów w ciągu jednego dnia i pewnej liczby nauczycieli na pracę w sobotę. [całość]
Wydłużą sesję o 1 dzień? Ależ oni łaskawi.