S.….

Dzi­siaj mija kolej­ny mie­siąc od kata­stro­fy, któ­rej mam już ser­decz­nie dosyć. Spe­ce od poli­ty­ki (szcze­gól­nie ci piso­wi) i nie­któ­rzy dzien­ni­ka­rze (oczy­wi­ście nie mówię tutaj o mediach kon­cer­nu kościo­ła toruń­sk0-kato­lic­kie­go, bo ci są poza wszel­ki­mi mia­ra­mi) twier­dzą, że przy­czyn spad­ku popar­cia dla Plat­for­my Oby­wa­tel­skiej nale­ży upa­try­wać wła­śnie w kata­stro­fie i spra­wie rapor­tu, śledz­twa itd. Nic bar­dziej myl­ne­go! Jak moż­na być tak aro­ganc­kim i krót­ko­wzrocz­nym, by tak mówić. Fakt fak­tem, popar­cie dla rzą­dy może spa­dać, ale nie dla­te­go, że kogoś obcho­dzi raport, czy śledz­two, tyl­ko dla­te­go, że wszy­scy mają już ser­decz­nie dosyć glę­dze­nia w kół­ko o tym samym i chcie­li­by już wię­cej o tym nie słyszeć.

Dzi­siaj zno­wu na Kra­kow­skim Przed­mie­ściu odby­ło się żało­sne przed­sta­wie­nie w wyko­na­niu J. Kaczyń­skie­go i jego świ­ty. A pro­pos tego nie­dłu­go opu­bli­ku­ję moje nowe opowiadanie…

Porównywarka państw

W prze­rwie pomię­dzy nauką o dys­kon­tach weksli (eko­no­mia) i defi­ni­cjach reku­ren­cyj­nych (logi­ka) zna­la­złem bar­dzo cie­ka­wą stro­nę, na któ­rej moż­na porów­nać róż­ne kra­je. Na przy­kład, gdy­by­śmy żyli w Ban­gla­de­szu, mie­li­by­śmy 2,4 raza wię­cej dzie­ci. Gdy­by jakiś Polak prze­pro­wa­dził się do Czech, to zuży­wał­by ponad 70% wię­cej elek­trycz­no­ści. Z badań wyni­ka rów­nież – co mnie zdzi­wi­ło – że gdy­by­śmy prze­pro­wa­dzi­li się do Japo­nii, to mie­li­by­śmy 7% wię­cej wol­ne­go cza­su. Gdy­by z kolei ktoś zde­cy­do­wał prze­pro­wa­dzić się ze Sta­nów Zjed­no­czo­nych do Pol­ski, zuży­wał­by 70% prą­du mniej i spo­ży­wał­by 77% mniej tłuszczu.

Porów­na­nie Pol­ski i Bangladeszu



Egzaminacyjny walec rusza

Stuk-stuk, stuk-stuk… Cóż to za dźwię­ki w mia­stach uni­wer­sy­tec­kich? Czy to dzię­cio­ły wyla­zły już z ukry­cia? Nie! To sesja się zbli­ża i wszy­scy kują… Za mną już kolo­kwium z logi­ki, któ­re nie poszło mi tak, jak chcia­łem, bo dosta­łem 3+. Mam nadzie­ję, że egza­min pój­dzie lepiej. Nie­ste­ty pomy­li­łem modus ponen­do ponensmodus tol­len­do tol­lens. Z kolei w pią­tek cze­ka mnie zali­cze­nie z pra­wa wyznaniowego.

Wszyst­kim w podob­nej sytu­acji życzę dużo szczę­ścia, bo ono jest tu niezbędne.

3 lutego – Nowe święto

Na face­bo­oku ukon­sty­tu­owa­ła się gru­pa ludzi, któ­rzy chcą, by 3 lute­go został ogło­szo­ny Dniem Bez Smo­leń­ska. A wła­ści­wie bez cało­dnio­we­go medial­ne­go gęgo­le­nia o kata­stro­fie smo­leń­skiej, bez poka­zy­wa­nia Kaczyń­skie­go i Macie­re­wi­cza w tele­wi­zor­ni, bez wza­jem­ne­go oskar­ża­nia się i plu­cia na sie­bie. Ja się do tego całym sobą przy­łą­czam i popie­ram. Star­czy nam już tego tań­cze­nia na trumnach!

To, że w TVN24 o niczym innym nie moż­na od 10 kwiet­nia 2010 r. usły­szeć zro­bi­ło się męczą­ce już w tym­że kwiet­niu, ale po pra­wie roku, to już napraw­dę moż­na mieć dosyć. Choć­by nie wia­do­mo jakie cuda były w nie wia­do­mo jakim rapor­cie, to mi się nie chce o tym po pro­stu słuchać.

Trzy wieki prywatności

Pamięt­nik Kró­lo­wej Wik­to­rii (fot. G. Haber)

Powy­żej zamiesz­czam łącze do arty­ku­ły zna­le­zio­ne­go w sie­ci poświę­co­ne­go wysta­wie zor­ga­ni­zo­wa­nej w Sta­nach Zjed­no­czo­nych na temat pamięt­ni­ków i dzien­ni­ków sław­nych ludzi. Wśród zdjęć moż­na obej­rzeć oso­bi­ste „reli­kwie” nale­żą­ce do kró­lo­wej Wik­to­rii, Alber­ta Ein­ste­ina i Char­lot­te Bron­te. Jest tam też manu­skrypt Con­fes­sio­nes św. Augu­sty­na, bo to prze­cież też rodzaj pamięt­ni­ka (i spowiedzi).

PS. Zali­czy­łem pierw­sze kolo­kwium (z logiki).

Koncert noworoczny

W pią­tek byłem na fan­ta­stycz­nym kon­cer­cie w Fil­har­mo­nii Kali­skiej. Na wzór orkie­stry wie­deń­skiej, FK pod batu­tą Ada­ma Kloc­ka zapre­zen­to­wa­ła bar­dzo przy­jem­ny, miły dla ucha i dosyć lek­ki reper­tu­ar. Zna­ko­mi­ta zaba­wa była zapew­nio­na; na dowód tego – sala była pełna.

Enny KIM – sopran 
Orkie­stra Sym­fo­nicz­na Fil­har­mo­nii Kaliskiej
Adam KLOCEK – dyrygent


w pro­gra­mie:
Carl Maria von Weber – Zapro­sze­nie do tańca
Gio­ac­chi­no Ros­si­ni – Uwer­tu­ra, „Una voce, poco fa” z ope­ry „Cyru­lik Sewilski”
Èmi­le Wald­teu­fel – Walc „Espa­ňa”
Gia­co­mo Puc­ci­ni – „O mio bab­bi­no caro” z ope­ry „Gian­ni Schicchi”
Pie­tro Masca­gni – „Inter­mez­zo Sin­fo­ni­co” z ope­ry „Cava­le­ria Rusticana”
Geo­r­ges Bizet – „Ara­go­na­ise” z ope­ry „Car­men” 
Leroy Ander­son – Serenata
Johann Strauß – Walc „Gdzie kwit­ną cytryny”
Enri­co Tosel­li – Serenade
Ernst Fischer – Südlich der Alpen
Gio­ac­chi­no Ros­si­ni – La Danza
Johann Strauß – Walc „Róże Południa”
Giu­sep­pe Ver­di – „Brin­di­si” z ope­ry „La Traviata”

Publicz­no­ści się podo­ba­ło, bo zagra­no aż 3 bisy, w tym Marsz Radec­kie­go Strau­ßa. W prze­rwie, dla słu­cha­czy prze­wi­dzia­no szam­pa­na. War­to było pójść!

Oratorium noworoczne

W fer­wo­rze róż­nych nowo­rocz­nych spraw zapo­mniał­bym napi­sać o czymś bar­dzo waż­nym! W pią­tek byłem na fan­ta­stycz­nym kon­cer­cie w wyko­na­niu Wro­cław­skiej Orkie­stry Baro­ko­wej, Chó­ru Fil­har­mo­nii Wro­cław­skiej i czte­rech solistów.

Anna Miko­łaj­czyk – sopran
Ewa Mar­ci­niec – alt
Mar­cus Ull­mann – tenor
Jaro­sław Bręk – bas
Chór Fil­har­mo­nii im. Witol­da Luto­sław­skie­go we Wrocławiu

Wro­cław­ska Orkie­stra Barokowa
Jaro­sław Thiel – dyrygent

w pro­gra­mie:
J.S. Bach – Ora­to­rium na Boże Narodzenie 

Kon­cert był dłu­gi – trwał od 20.30 do 23.00 i skła­dał się z czte­rech kan­tat – po jed­nej na każ­dy dzień Świąt. Było warto.


Kla­we­syn Wro­cław­skiej Orkie­stry Barokowej

Argumenty przeciwko słuchawkom

The Argu­ment Aga­inst Head­pho­nes – NYTimes.com.

Powy­żej znaj­du­je się łącze do krót­kie­go arty­ku­ły na stro­nie New York Time­sa. Mówi on o uży­wa­niu słu­cha­wek oraz o tym, jakie z tego pły­ną kon­se­kwen­cje. Wyni­ki z nie­go, że w USA już 15 mło­dzie­ży ma ubyt­ki słu­chu; a ci, co nie mają, będą je mieć praw­do­po­dob­nie w nie­da­le­kiej przyszłości.

Oczy­wi­ście nie ma nicze­go złe­go w słu­cha­niu cze­goś z odtwa­rza­cza przez słu­chaw­ki. Jak napi­sa­no w arty­ku­le, ma to swo­je dobre stro­ny, bo moż­na np. słu­chać muzy­ki nie prze­szka­dza­jąc innym. Sam cza­sem to robię. Pro­blem jest jed­nak taki, że wie­le osób znacz­nie prze­sa­dza z gło­śno­ścią i zda­rza się to nagmin­nie. Bar­dzo czę­sto zda­rza się, że jadąc tram­wa­jem czy auto­bu­sem muszę słu­chać tego, co ktoś ma na swo­jej mp-trój­ce. Jest to dener­wu­ją­ce, a przy tym zapew­nia głu­cho­tę na przy­szłość, któ­ra jed­nak obja­wi się, gdy już będzie za późno.

Nowe zdjęcia na Nowy Rok

2011

W Nowy Rok wcho­dzę 159. wpi­sem na tej stro­nie. Wypa­da­ło­by go zacząć opty­mi­stycz­nie – np. przy pomo­cy ład­nych zdjęć. Ja wczo­raj kil­ka zro­bi­łem. Teraz nie mam tyle cza­su, by spa­ce­ro­wać, szcze­gól­nie z apa­ra­tem. A chcia­łem sobie przy­po­mnieć miej­sca, w któ­rych nie byłem od jesie­ni. Pogo­da jest ład­na, tro­chę wietrz­na, w oko­li­cach 0ºC. Śnieg tro­chę top­nie­je, ale myślę, że mróz jesz­cze chwyci.


IMG621.jpg
Zima w Piwo­ni­cach. Klik­nij na zdję­cie, by zoba­czyć wię­cej obrazków


A tu są zdję­cia z całe­go świata:

Zdjęć z Kali­sza jesz­cze nie zna­la­złem, ale gdy się poja­wią, to rów­nież coś o nich wspomnę.

Co wydarzyło się w tym roku

Stud­niów­ka – matu­ra – koniec liceum Bez wąt­pie­nia jest to jed­no z naj­waż­niej­szych wyda­rzeń w moim życiu. Stud­niów­ka – przy­szła i poszła (choć przy­go­to­wy­wa­li­śmy się do niej dłu­go, szcze­gól­nie do wspa­nia­łe­go polo­ne­za), ale była bar­dzo uda­na. Dużo wię­cej moż­na napi­sać o egza­mi­nie doj­rza­ło­ści, któ­ry zda­wa­łem w maju i do któ­re­go przy­go­to­wy­wa­łem się pra­wie 3 lata. Wie­le było przy tym ner­wów. Zda­wa­łem matu­rę z pol­skie­go, histo­rii, angiel­skie­go, i (teo­re­tycz­nie) WOSu; jako kró­li­ki eks­pe­ry­men­tal­ne zda­wa­li­śmy mate­ma­ty­kę obo­wiąz­ko­wo. Szko­da, że MEN musi na nas testo­wać swo­je głu­pie pomy­sły. Wiem, że mat­ma poszła mi bar­dzo dobrze (94%), to potra­fię sobie przy­po­mnieć, ile cza­su stra­ci­łem roz­wią­zu­jąc dzie­siąt­ki testów, by być do niej odpo­wied­ni przy­go­to­wa­nym – a to kosz­tem bez­cen­ne­go cza­su wol­ne­go, świę­te­go spo­ko­ju i innych przed­mio­tów matu­ral­nych. Dużym osią­gnię­ciem było zakwa­li­fi­ko­wa­nie się do fina­łu ogól­no­pol­skie­go Olim­pia­dy Wie­dzy o Pra­wach Czło­wie­ka. Wie­le tam nie osią­gną­łem, ale repre­zen­to­wa­łem tam Wiel­ko­pol­skę, a szko­le mogłem „nabić” tro­chę punk­tów do tego idio­tycz­ne­go ran­kin­gu. Dzię­ki Olim­pia­dzie mia­łem szóst­kę z WOSu na matu­rzę za dar­mo. Ostat­nie­go dnia kwiet­nia ukoń­czy­łem liceum (z wyróż­nie­niem) i to nie byle jakie, bo kali­skie­go Asnyka.

Kata­stro­fa 10 kwiet­nia 2010 roku roz­bił się w Smo­leń­sku samo­lot z 96 oso­ba­mi na pokła­dzie, co gor­sza był wśród nich pre­zy­dent RP. Mówio­no o tym na całym świe­cie, wszy­scy skła­da­li kon­do­len­cje i było bar­dzo uro­czy­ście – aż do prze­sa­dy (wykpi­wa­ne stwier­dze­nie Oba­my, że „wszy­scy jeste­śmy Pola­ka­mi”). Ale nie kata­stro­fa jest naj­cie­kaw­sza, ale raczej to, że jest to temat wywo­łu­ją­cy skraj­ne emo­cje i do tego wał­ko­wa­ny bez umia­ru przez media od rana do nocy – i tak już jest od 9 mie­się­cy, i nie zano­si się na to, by się to skoń­czy­ło. Oczy­wi­ście, że to co się sta­ło, było bar­dzo przy­kre. Ale sta­cje tele­wi­zyj­ne przez pierw­szy tydzień (ze sta­cja­mi tele­wi­zyj­ny­mi kon­cer­nu ITI) licy­to­wa­ły się, w czy­jej ramów­ce będzie wię­cej żało­by, smut­nych melo­dii, czar­no-bia­łych zdjęć itp. O tym, co nastą­pi­ło po tym – nie chce mi się nawet pisać. Wiel­ka, ogól­no­kra­jo­wa awan­tu­ra roz­po­czę­ła się od tego, gdzie ma być para pre­zy­denc­ka pocho­wa­na. Faj­nie jest sobie zadzow­nić do Dzi­wi­sza i powie­dzieć, że „życzy­my sobie miej­sce na Wawe­lu”. Też bym tak chciał. Póź­niej róż­no­ra­kie teo­rie spi­sko­we, że zamach, że mgła wywo­ła­na sztucz­nie (Radio Mary­ja). Kon­cern medial­ny kościo­ła toruń­sk0-kato­lic­kie­go osą­dził win­nych nie­szczę­ściu już w dniu kata­stro­fy. Do tego doszło pie­niac­two Kaczyń­skie­go, Macie­re­wi­cza… aż nie­do­brze się robi. Koniec więc z tym! Ja na koń­cu tyl­ko dodam, że w żad­ną teo­rię spi­sko­wą nie wierzę.

W zgieł­ku kata­stro­fy nikt nie zauwa­żył, jakie­go piwa nawa­ży­li nam har­ce­rze umiesz­cza­jąc przed Pała­cem Pre­zy­denc­kim krzyż, któ­ry póź­niej przez mie­sią­ce był oble­ga­ny przez zastę­py fana­ty­ków reli­gij­nych czczą­cych pre­zy­den­ta jako świę­te­go męczen­ni­ka i wie­leb­ne­go ojca naro­du, któ­ry za nie­go poległ. Szop­ka zakoń­czy­ła się po wie­lu mie­sią­cach nie­zde­cy­do­wa­nia rzą­du, któ­ry bał się zare­ago­wać (bo zaraz zaczę­ło­by się typo­we dla epi­sko­pa­tu szu­ka­nie wro­ga i anty­chry­sta) i kościel­nych hie­rar­chów, któ­rzy po pro­stu umy­li ręce. Żało­sne sce­ny na Kra­kow­skim Przed­mie­ściu w War­sza­wie szyb­ko sta­ły się żela­znym punk­tem wycie­czek zarów­no pol­skich, jak i zagra­nicz­nych. Sam tam byłem.

Waka­cje W dniu, w któ­rym pod­ję­to pierw­szą pró­bę prze­nie­sie­nia krzy­ża, ja z przy­ja­ciół­mi uda­łem się na dwo­rzec kole­jo­wy w Ostro­wie Wiel­ko­pol­skim, gdzie wsie­dli­śmy do pocią­gu do Rze­szo­wa (spóź­nio­ne­go 3 godzi­ny). Ze sto­li­cy Pod­kar­pa­cia poje­cha­li­śmy szy­no­bu­sem do Sano­ka, a z Sano­ka auto­bu­sem do Sękow­ca. Tak zna­leź­li­śmy się w ser­cu Biesz­czad. Poza tym latem pod­ją­łem 3 pró­by pra­cy, z cze­go dwie zakoń­czy­ły się kata­stro­fą; żon­glo­wa­łem poda­nia­mi na uni­wer­sy­te­ty i gania­łem za mieszkaniem.

Poznań – stu­dia Dosta­łem się tam, gdzie chcia­łem, tj. na Uni­wer­sy­tet im. Ada­ma Mic­kie­wi­cza, na kie­ru­nek pra­wo. W paź­dzier­ni­ku poło­wicz­nie prze­pro­wa­dzi­łem się do Pozna­nia. I tak, od trzech mie­się­cy, kur­su­ję pomię­dzy Pyra­Ci­ty i Kali­szem, gdzie powra­cam co tydzień. Z kie­run­ku stu­diów jestem zado­wo­lo­ny, choć trud­no coś wię­cej na razie powie­dzieć. Za parę tygo­dni cze­ka­ją mnie pierw­sze uni­wer­sy­tec­kie egza­mi­ny. Myślę, że nie będzie źle.

I tak jest do dzi­siaj. Teraz jest 10:30, 31 grud­nia 2010 roku. Moż­na będzie powie­dzieć (para­fra­zu­jąc Księ­gę Rodza­ju) „i tak minął dzień, i noc i kolej­ny rok”.


Wszyst­kim Czy­tel­ni­kom, któ­rym chce się tu cza­sem zaj­rzeć dzię­ku­ję za cier­pli­wość i życzę szczę­śli­we­go Nowe­go Roku! Do zobaczenia!