Dwa dni temu, tj. w czwartek, serwisy informacyjne donosiły o strajku Lufthansy. Pokazywano pasażerów z niemieckich lotnisk, którzy chodzili w tę i z powrotem nie wiedząc co ze sobą zrobić. «Co za chaos!», mówili.
A ja sobie myślę: O ho! Kto nie był na dworcu w Poznaniu ten prawdziwego chaosu nigdy nie widział!
Wiele się nie pomyliłem. Następnego dnia, gdy miałem wracać do Kalisza, udałem się tradycyjnie na peron pierwszy. Stał na nim pociąg do Jarocina. Oczywiście, o tym, że jest on do Jarocina wiedzą tylko ci, którzy są tym bezpośrednio zainteresowani – no bo niby skąd miałby ktoś wiedzieć, dokąd taki pociąg jedzie?
Jest tablica informacyjna (taka z literami-klapkami) w hali głównej – tam jest napisane „Jarocin, peron I” – czyli w porządku. Ale dalej już tak różowo nie jest. Gdy wyjdzie się na dwór, pogłos jest tak fatalny, że komunikaty głosowe są zupełnie niezrozumiałe. Do tego dochodzi szum pociągów i hałas z placu budowy centrum handlowego.
Nad peronem wisi tablica informacyjna (także z literami-klapkami), na której jest napisane „Jarocin, peron I”; jej jednak już bym nie ufał. Nierzadko bowiem się zdarza, że to, co jest na niej wyświetlone, nijak ma się do rzeczywistości. Gdyby zmieniono peron (dawniej było to nagminne), nikt by się o tym nie dowiedział, bo ogłoszenia są niesłyszalne na dworze, na tablicy informacyjnej informacje nie są już zmieniane, a w przejściu podziemnym głośników nie ma.
Ktoś w takim razie powie: «ale przecież są jeszcze tablice na pociągach!» Otóż wcale niekoniecznie. Przykładowo, na większości starych i zdezelowanych pociągach spółki Bydłowozy Regionalne tablice (elektroniczne) są, ale tylko na czole pociągu. Tak więc, aby sprawdzić jaki pociąg stoi na peronie – trzeba iść z walizą kilkadziesiąt metrów tylko po to, żeby dowiedzieć się, jaki pociąg jest podstawiony.
Tak też i ja uczyniłem. Poszedłem te 50 metrów ciągnąc za sobą swój tobół, wychyliłem się i zobaczyłem: na pociągu dumny napis (powtarzam: tablica elektroniczna): „Poznań główny”… Ktoś by pomyślał, że to tylko w bajkach pociąg stację początkową i końcową ma tę samą. A jednak nie… w Bydłowozach Regionalnych również jest to możliwe.
Tak się szczęśliwie złożyło, że w drzwiach stał kierownik pociągu. Ja więc ze swej wrodzonej przekory zapytuję się go: a dokąd jest ten pociąg. – Do Jarocina – odpowiada. – A dlaczego jest napisane, że do Poznania? – Bo się nie da zmienić.
Ręce opadają. Tablica elektroniczna, ale zmienić się nie da. Takie rzeczy: tylko w Bydłowozach Regionalnych.