Rzeka jesienią

Pisa­łem już kie­dyś o tym, że Pro­sna poza Kali­szem oraz na jego obrze­żach wyglą­da zupeł­nie ina­czej, niż np. bli­żej cen­trum, w szcze­gól­no­ści w oko­li­cach Par­ku. Jest wąska, głę­bo­ka, peł­na mean­drów, ma rwą­cy nurt. Nato­miast zbli­ża­jąc się do cen­trum Kali­sza sta­je się coraz bar­dziej roz­la­zła; roz­le­wa się i pły­nie spokojniej.

Zawsze jesie­nią w „listo­pa­do­we świę­ta” wybie­ram się wcze­śnie rano nad Pro­snę. W jesien­nej opra­wie wyglą­da szcze­gól­nie malowniczo.

Jesień w Parku Miejskim

Nad Pro­sną

To, że Park Miej­ski Kali­szu jest naj­pięk­niej­szy – to oczy­wi­sta oczy­wi­stość. Nato­miast jesie­nią jest w nim napraw­dę wyjąt­ko­wo. I cho­ciaż Kalisz to pro­win­cjo­nal­na dziu­ra, któ­ra naj­lep­sze lata ma daw­no za sobą, a obec­nie jest pod­upa­da­ją­cym mia­stecz­kiem, brud­nym, śmier­dzą­cym i sta­le się wylud­nia­ją­cym, to jed­nak Park Miej­ski przy­po­mi­na daw­ną świet­ność Mia­sta, nawet jeśli z tej świet­no­ści nie­wie­le zosta­ło. Sam Park tak­że jest zapusz­czo­ny; jed­nak ma cha­rak­ter ogro­du angiel­skie­go, dla­te­go moż­na powie­dzieć, że jest pięk­ny sam z sie­bie, nawet gdy jest zaniedbany.

Domek Par­ko­we­go w kali­skim parku

Jesień w dąbrowie

Jest oczy­wi­ste, że las jest naj­pięk­niej­szy jesie­nią. Oczy­wi­ście o innych porach roku też jest w nim przy­jem­nie, ale praw­dzi­wie ład­ne kra­jo­bra­zy są jed­nak w paź­dzier­ni­ku, czy jesz­cze nawet na począt­ku listo­pa­da. Latem jest zie­lo­no (i to bar­dzo), ale chasz­cze unie­moż­li­wia­ją więk­sze zwie­dza­nie. Nato­miast jesień, zima, wcze­sna wio­sna – to zde­cy­do­wa­nie naj­lep­szy okres, żeby wybrać się do lasu.

Ponow­nie odwie­dzi­łem Dąbro­wy, o któ­rych pisa­łem już latem. W sierp­niu obra­łem tro­chę inną tra­sę i był to traf­ny wybór. Od razu stwier­dzi­łem, że trze­ba to miej­sce ponow­nie odwie­dzić jesie­nią. W tych oko­li­cach ostat­ni raz jesie­nią byłem 2 lata temu i pamię­tam tyle, że było kosz­mar­nie zim­no. Teraz było dużo przy­jem­niej – pogo­da była ide­al­na, cho­ciaż było tro­chę pochmur­no. Jest tam co oglą­dać i moż­na by po tym lesie cho­dzić przez cały dzień.

Nie moż­na narze­kać na mono­to­nię krajobrazu

Zobacz tak­że: Lato w dąbrowie

Łąki

Od czte­rech lat we wrze­śniu jadę w cał­kiem zachę­ca­ją­ce miej­sce, w któ­rym są łąki i lasy. To miej­sce znaj­du­je się w oko­li­cach Anto­ni­na, a ści­ślej rzecz bio­rąc pomię­dzy Anto­ni­nem a Mik­sta­tem. Na tym tere­nie roz­po­ście­ra­ją się roz­le­głe lasy (umiar­ko­wa­nie cie­ka­we), a pośród tych lasów znaj­du­ją się duże łąki. 

Obec­nie w lasach i na łąkach są roz­lo­ko­wa­ne nie­mal­że co 100 metrów ambo­ny myśliw­skie. Zale­ta ich jest taka, że moż­na się na nie wdra­pać i zoba­czyć kra­jo­braz z pew­nej wysokości.

Nie­ste­ty pro­blem z tym miej­sce pole­ga na tym, że jest wprost pato­lo­gicz­nym przy­kła­dem nega­tyw­ne­go wpły­wu ruchu samo­cho­do­we­go na przy­ro­dę. Przez Anto­nin prze­cho­dzi ruchli­wa dro­ga kra­jo­wa. Hałas z takiej dro­gi jest sły­szal­ny w odle­gło­ści paru kilo­me­trów. Tak więc co z tego, że jest tam tyle atrak­cji (drew­nia­ny pałac, rezer­wat, lasy, sta­wy), sko­ro to wszyst­ko jest zde­gra­do­wa­ne przez nie­usta­ją­cy, uciąż­li­wy hałas. W lesie nie jest lepiej – moż­na być dwa kilo­me­try od dro­gi, a ma się wra­że­nie, że cię­ża­rów­ki prze­jeż­dża­ją dosłow­nie za zakrę­tem. Na tych łąkach jest podob­nie, szcze­gól­nie gdy wie­je sil­ny wiatr.

Miej­sce pamię­ci znaj­du­ją­ce się nie­opo­dal, na obrze­żach Mik­sta­tu – podob­no w tym miej­scu znaj­do­wał się cmen­tarz żydowski.

Ślęża

Parę tygo­dni temu wybra­li­śmy się w oko­li­ce Ślę­zy. To góra znaj­du­ją­ca się nie­opo­dal Wro­cła­wia – i chy­ba jest to naj­bliż­sza solid­na góra w nie­wiel­kiej odle­gło­ści od Połu­dnio­wej Wiel­ko­pol­ski. Znaj­du­je się na dro­dze w kie­run­ku Suda­tów, ale do tych gór jest jesz­cze parę kilo­me­trów. Nato­miast tro­chę bli­żej Pogó­rze Kaczawskie.

Moż­na się było spo­dzie­wać tego, że w sobo­tę będzie tam peł­no wro­cław­skich nie­dziel­nych tury­stów, i fak­tycz­nie tak było. Ludzie w klap­kach, san­da­łach i tramp­kach to tam nor­ma. Nie­ste­ty w week­end tury­stów jest tam zde­cy­do­wa­nie zbyt wielu.

Nato­miast ja sze­dłem szla­kiem nie­bie­skim od Prze­łę­czy Tąpa­dła, któ­ry jest bar­dziej wyma­ga­ją­cy (czu­je się już tam, że są to góry) i tam ludzi jest zde­cy­do­wa­nie mniej, i co wię­cej, mia­łem wra­że­nie, że więk­szość z nich szla­kiem nie­bie­skim scho­dzi a nie wcho­dzi. Nato­miast szlak żół­ty jest żenu­ją­cy (z tury­stycz­ne­go punk­tu widze­nia) – zwy­kła dro­ga przez las, tyle że stroma.

To wszyst­ko nie zmie­nia tego, że rze­czy­wi­ście Ślę­ża jest bar­dzo cie­ka­wa kra­jo­bra­zo­wo – nie bra­ku­je tam ład­nych miejsc. Mia­łem wra­że­nie, że sto­ki są poro­śnię­te lasem liścia­stym, więc to kolej­ny plus. Trze­ba się tam wybrać jesie­nią. Miej­sce jest war­te odwie­dze­nia i myślę, że jesz­cze tam pojadę.

Na szczy­cie jest schro­ni­sko, sta­cja nadaw­cza, pola­na, miej­sca do pale­nia ogni­ska. Tro­chę jak przy schro­ni­sku na Mor­skim Oku, cho­ciaż rzecz jasna na mniej­szą ska­lę. No i kościół; żeby wejść na jego wie­żę trze­ba dobro­wol­nie (czyt. obo­wiąz­ko­wo) kupić „cegieł­kę” – praw­dę mówiąc wolał­bym już nor­mal­ny bilet niż jakąś tan­de­tę. Przy koście­le krzyż „ścię­ty przez współ­cze­snych satanistów” [???] 🤣

Na Ślę­ży

Dolina Prosny latem

Lato w tym roku, podob­nie jak w poprzed­nim, nie jest gorą­ce (w ogó­le mi to nie prze­szka­dza) i czę­sto jest burzo­wo-desz­czo­we. Takie wła­śnie było tydzień temu, gdy ponow­nie wybra­łem się nad Pro­snę. Na pół­noc od Kali­sza Pro­sna raź­no zmie­rza w kie­run­ku swo­je­go ujścia do War­ty, któ­re znaj­du­je się koło Pyzdr. W Kali­szu Pro­sna jest roz­la­zła i płyt­ka. Poza mia­stem jest raczej wąska, głę­bo­ka, z rwą­cym nurtem.

W miej­scu, któ­re odwie­dzi­łem, oko­lo­na jest łąka­mi i pola­mi. Pośród nich bie­gną nie­cie­ka­we polne dro­gi, któ­re tego dnia były bar­dzo błotniste.

Zdję­cia są czar­no-bia­łe bo i tak było bar­dzo pochmur­no – kolo­ry są więc niepotrzebne.

Lato w dąbrowie

W połu­dnio­wej Wiel­ko­pol­sce moż­na natra­fić tak­że na lasy dębo­we. Nie ma takich miejsc zbyt wie­le, są raczej nie­wiel­kie. Uda­łem się do rezer­wa­tu i ota­cza­ją­cych go lasów już któ­ryś raz z kolei, ale tym razem wyciecz­ka była naj­bar­dziej uda­na. Prze­sze­dłem po tym lesie ponad 5 km. Poprzed­nim razem byłem tam 1,5 roku temu i pamię­tam, że było kosz­mar­nie zim­no (był to koniec listo­pa­da). W grun­cie rze­czy do zwie­dza­nia lasu lep­sza jest jesień czy zima. Szcze­gól­nie jesie­nią las liścia­sty wyglą­da efek­tow­nie. Nato­miast latem jest jak w pusz­czy. Trud­no się tam w ogó­le poru­szać, a wil­got­ność i cie­pło nie­ste­ty przy­cią­ga­ją koma­ry. Tego dnia było moc­no zachmu­rzo­ne, deszcz wisiał w powietrzu.

Dolina Swędrni w pełni lata

Waka­cje dla mnie nie są w tym roku zbyt cie­ka­we, ponie­waż spę­dzę je na ocze­ki­wa­niu na roz­po­czę­cie nowej pra­cy. Nie mam już zupeł­nie urlo­pu, więc nie mogę też nigdzie dalej poje­chać. Zosta­ją mi tyl­ko krót­kie wyciecz­ki w pobli­żu Kali­sza. Sta­ram się jeź­dzić na rowe­rze, ale pogo­da jest byle jaka. Raz upał, cza­sem sil­ny wiatr zrzu­ca­ją­cy z rowe­ru, do tego burze, ule­wy, a cza­sa­mi wszyst­ko na raz. W Niem­czech i Holan­dii trwa­ją kata­stro­fal­ne powo­dzie, dobrze że cho­ciaż u nas tego nie ma, cho­ciaż były momen­ty niewesołe.

Na rowe­rze moż­na się wybrać na przy­kład w Doli­nę Swędr­ni, któ­ra jest na wycią­gnię­cie ręki, cho­ciaż zwie­dza­nie jej, w szcze­gól­no­ści na rowe­rze, nie jest łatwe – ze wzglę­du na ukształ­to­wa­nie terenu.

Początek lata w lesie

Las jest ład­ny o każ­dej porze roku, cho­ciaż mnie chy­ba naj­bar­dziej podo­ba się zimą. Wte­dy nie ma tylu krza­czo­rów i moż­na wejść w miej­sca, któ­re o innych porach roku są zaro­śnię­te, a przez to nie­do­stęp­ne. Latem trze­ba zado­wo­lić się cho­dze­niem po ścieżkach.

Dolina Baryczy

Kil­ka razy już pisa­łem na tej stro­nie o Doli­nie Bary­czy. Ale trud­no jed­nym zda­niem napi­sać, o co tak napraw­dę cho­dzi. I sytu­acja jest ty podob­na jak w przy­pad­ku Pusz­czy Pyz­dr­skiej – sam pró­bu­ję te miej­sca zro­zu­mieć od kil­ku lat i nie do koń­ca mi wycho­dzi. Doli­na Bary­czy to kra­ina roz­cią­ga­ją­ca się na tere­nie Dol­ne­go Ślą­ska i połu­dnio­wej Wiel­ko­pol­ski; jest to teren, przez któ­ry prze­pły­wa rze­ka Barycz. Ta rze­ka swój począ­tek ma na tere­nach znaj­du­ją­cych się na połu­dnie od Ostro­wa Wiel­ko­pol­skie­go i Kali­sza. Nie wiem, gdzie dokład­nie. Na tych tere­nach począ­tek mają dwie rze­ki: Barycz, ale jest jesz­cze Oło­bok, rzecz­ką znacz­nie mniej­sza, któ­ra pły­nie w prze­ciw­nym kie­run­ku i po paru kilo­me­trach wpa­da do Pro­sny (nie­da­le­ko wsi Ołobok).

Przy­go­dzi­ce są pierw­szą więk­szą miej­sco­wo­ścią, gdzie moż­na Barycz zaob­ser­wo­wać – tam jest tyl­ko nie­zna­czą­cym stru­mie­niem. Dalej jed­nak sytu­acja się zmie­nia, rze­ka sta­je się szer­sza, a jej nurt jest bar­dziej wartki.

Jak moż­na prze­czy­tać w lite­ra­tu­rze facho­wej (czy też w inter­ne­cie), cha­rak­te­ry­stycz­ną cechą Bary­czy jest nie­wiel­ki spa­dek, co spra­wia, że nurt rze­ki wije się leni­wie; sprzy­ja to two­rze­niu się roz­le­wisk, bagien, tere­nów podmokłych.

Wokół Bary­czy powsta­ło wie­le kom­plek­sów sta­wów. Naj­pierw, w oko­li­cach Anto­ni­na, znaj­du­je się rezer­wat „Wydy­macz” – tam jest staw poło­żo­ny pośród lasu. Potem są Sta­wy Przy­go­dzic­kie (wie­dzie mię­dzy nimi szlak tury­stycz­ny); jeż­dżę tam co roku od kil­ku lat. Zdję­cia są na przy­kład tutaj. Nato­miast naj­wię­cej sta­wów jest w oko­li­cach Milicza.

W tym roku pierw­szy raz uda­ło mi się wybrać tro­chę dalej, bar­dziej w głąb kom­plek­sów sta­wów przy­go­dzic­kich. Są tam szla­ki tury­stycz­ne, jest co oglą­dać. W oko­li­cach Dol­ne­go Ślą­ska Barycz zamie­nia się już w poważ­ną rzekę.

Cie­ka­we oko­li­ce są rów­nież wokół Odo­la­no­wa.

Moim marze­niem jest dokład­niej­sza pene­tra­cja tere­nów Doli­ny Bary­czy; jak na razie widzia­łem tyl­ko nie­wiel­kie frag­men­ty i mam poczu­cie nie­do­sy­tu. Ide­ałem było­by zabrać ze sobą rower i zwie­dzać te tere­ny (a są to spo­re odle­gło­ści) na dwóch kółkach.

Zdję­cia wyko­na­ne na począt­ku maja 2021 roku


Doli­na i Łąki (2019)

Doli­na Bary­czy od innej stro­ny: Bocz­ne dro­gi2021

Lin­ki: czte­ry pory roku w Doli­nie Baryczy

Kazimierz w czasie epidemii

Uli­ca Szeroka

W cza­sie moje­go ostat­nie­go poby­tu w Kra­ko­wie, musia­łem się jesz­cze wybrać na Kazi­mierz. Kra­ków w dal­szym cią­gu jest jesz­cze opu­sto­sza­ły (zdję­cia z mar­ca) i, praw­dę mówiąc, taki mi odpo­wia­da. Wyglą­da to wręcz tro­chę nienaturalnie.

Na tych zdję­ciach widać wcze­sną wio­snę, bo wio­sna w tym roku się spóźnia.