Jesień w słońcu zachmurzonym

Wczo­raj wró­ci­łem do domu z dwu­ty­go­dnio­wej mojej byt­no­ści w Pozna­niu. Nie­bo już jest zachmu­rzo­ne, nie ma słoń­ca, drze­wa pozba­wio­ne są liści, w nocy zda­rza się mróz, cza­sem coś kapie z nie­ba, powie­trze jest jed­nak suche. Czy­li zbli­ża się zima.

ICHOT Jesień 1ICHOT Jesień 2 - Łącznik

Na zdję­ciach powy­żej: Poznań, Ostrów Tum­ski. Jed­nak jest pięknie.

Przede mną jesz­cze trzy tygo­dnie zajęć na uni­wer­sy­te­cie, nim wró­cę na prze­rwę bożo­na­ro­dze­nio­wą. Nie­ste­ty już jutro musi­my reje­stro­wać się na egza­mi­ny, i to nawet na te, któ­re będzie­my zda­wać dopie­ro w czerwcu.

Wilno

Wczo­raj wró­ci­łem już z całej mojej waka­cyj­nej wypra­wy, któ­ra obej­mo­wa­ła Bia­ły­stok, Wil­no i War­sza­wa. Głów­nym jej punk­tem był rzecz jasna pobyt na Litwie. Przez pra­wie 5 dni tam miesz­ka­łem, tj. w Wil­nie, ale poje­cha­łem tak­że do Trok. Mia­łem o tym napi­sać już wcze­śniej, ale byłem tak zaję­ty, że nie star­czy­ło mi czasu.

Szcze­gól­nie utkwił mi w pamię­ci kościół pw. świę­tych Pio­tra i Paw­ła na Anto­ko­lu: zupeł­na baro­ko­wa per­ła. Więk­szość zabyt­ków archi­tek­tu­ry sakral­nej w Wil­nie zosta­ła pobu­do­wa­na w sty­lu baro­ko­wym, ale zwy­kle ten barok nie jest tak kunsz­tow­ny i ele­ganc­ki jak wła­śnie w tej świątyni.

W Wil­nie punk­tem obo­wiąz­ko­wym każ­de­go zwie­dza­nia jest sta­rów­ka, któ­rej zauł­ka­mi moż­na wędro­wać w nie­skoń­czo­ność. Nie ma on ukła­du zna­ne­go z miast śre­dnio­wiecz­nych, tj. rynek + ulicz­ki. Zamiast tego jest trój­kąt­ny plac Ratu­szo­wy, dooko­ła któ­re­go roz­po­ście­ra się plą­ta­ni­na wąskich uli­czek, poprze­ty­ka­nych nie­kie­dy mały­mi pla­cy­ka­mi, skwe­ra­mi, pozo­sta­ło­ścia­mi po murach mia­sta. Sta­re Mia­sto roz­cią­ga się od Ostrej Bra­my aż do pla­cu Katedralnego.

Za pla­cem Kate­dral­nym znaj­du­je się kom­pleks zam­ko­wy, czy­li Gór­ny Zamek i Dol­ny Zamek. Gór­ny Zamek two­rzą pozo­sta­ło­ści for­te­cy i Basz­ta Gie­dy­mi­na. Na dole znaj­du­je się ciąg pała­ców, w któ­rych dzi­siaj m. in. jest Muzeum Naro­do­we. U pod­nó­ża wzgó­rza roz­cią­ga się Park Ber­nar­dyń­ski i pły­nie rze­ka Wilenka.

Wart odwie­dze­nia jest tak­że Uni­wer­sy­tet Wileń­ski: jest to kom­pleks budyn­ków na Sta­rym Mie­ście połą­czo­nych ze sobą podwó­rza­mi i dzie­dziń­ca­mi. Na nich znaj­du­je się wie­le atrak­cji, w tym baro­ko­wy kościół św. Jana. War­to też zaj­rzeć do uni­wer­sy­tec­kich budynków.

Wszyst­kie zdjęcia »

W Wilnie

Już dru­gi dzień dzi­siaj jestem w Wil­nie, ale do tej pory mia­łem tyle zajęć, że nia mia­łem cza­su, by cokol­wiek napi­sać. Do tej pory widzia­łem całą sta­rów­kę, kate­drę, Uni­wer­sy­tet, dziel­ni­cę żydow­ską… dłu­go moż­na­by wymieniać.

Plac katedralny w Wilnie
Plac kate­dral­ny w Wilnie
Kościół św. Janów - w kompleksie uniwersyteckim
Kościół św. Janów – w kom­plek­sie uniwersyteckim
Katedra wileńska
Kate­dra wileńska
Ostra brama
Ostra bra­ma

Wię­cej napi­szę póź­niej. Jutro pew­nie poja­dę do Trok.

Niedługo w drogę

Dla nie­któ­rych powo­li dobie­ga koń­ca ostat­ni tydzień waka­cji 🙂 Jed­nak­że ja do tej gru­py nie nale­żę, bo przede mną jesz­cze ponad miesiąc.

Praw­dzi­we waka­cje zaczną się dla mnie w nie­dzie­lę, bo oto wte­dy wyru­szam na kil­ku­dnio­wą wyciecz­kę, w pla­nie któ­rej mam odwie­dzić Bia­ły­stok i Warszawę.

Dolina Swędrni
Doli­na Swędrni

Rowerem dookoła Kalisza

Moje pla­ny waka­cyj­ne nie są jesz­cze spre­cy­zo­wa­ne, choć mija już któ­ryś tydzień waka­cji. Do tej pory nie mia­łem nawet za bar­dzo cza­su by o tym myśleć, bo odby­wa­łem (z wła­snej woli) prak­ty­ki. Ponie­waż te już się skoń­czy­ły, będę miał jesz­cze wię­cej cza­su na jeż­dże­nie na rowerze 😀

Wakacje

Waka­cje moż­na ofi­cjal­ne uznać za roz­po­czę­te. Wła­ści­wie, to jestem już stu­den­tem IV roku pra­wa. Z tej oka­zji naj­le­piej tro­chę sobie pojeź­dzić na rowerze.

Wiosna z deszczem

Nad­szedł już z daw­na ocze­ki­wa­ny dłu­gi week­end majo­wy. Pogo­da jest zupeł­nie nie­na­dzwy­czaj­na, bo od dwóch dni pada, więc nawet na rowe­rze jeź­dzić nie moż­na. W maju na szczę­ście będzie jesz­cze jeden dłu­gi weekend.

We wto­rek musia­łem zno­wu jechać pocią­giem Bydło­wo­zów Regio­nal­nych i nawet skarg nie chce mi się już pisać. Nie mam jed­nak wąt­pli­wo­ści, że spo­sób w jaki trak­tu­je się pasa­że­rów w tych pocią­gach pod­pa­da pod Kon­wen­cję w spra­wie zaka­zu sto­so­wa­nia tor­tur oraz inne­go okrut­ne­go, nie­ludz­kie­go lub poni­ża­ją­ce­go trak­to­wa­nia albo karania.

Na pocie­sze­nie wsta­wiam kil­ka zdjęć zro­bio­nych, gdy pogo­da bar­dziej dopisywała.

Po trzech tygodniach zajęć

Bar­dzo się ostat­nio opu­ści­łem w pro­wa­dze­niu swo­jej stro­ny inter­ne­to­wej; tak się jed­nak skła­da, że od trzech tygo­dni trwa już rok aka­de­mic­ki i na brak zajęć nie narze­ka­my. Choć to dopie­ro począ­tek, wszy­scy myślą już tyl­ko o tym, kie­dy będzie dłu­gi week­end – a to jesz­cze pra­wie dwa tygo­dnie do listopada.

Ja rów­nież nie mam teraz wie­le cza­su, wszyst­ko dzię­ki temu, że mam nie­zbyt dobry plan. Dobrze, że w dru­gim seme­strze powin­no być lżej. Choć dnie mam zupeł­nie wypeł­nio­ne, to zna­la­złem jed­nak tro­chę cza­su na wędrów­ki z apa­ra­tem by zro­bić zdjęcia.

Wystar­czy wyj­rzeć za okno by zoba­czyć zde­cy­do­wa­nie naj­pięk­niej­szą porę roku – jesień. Dzi­siaj w Trój­ce Woj­ciech Mann stwier­dził, że jesień to wła­ści­wie jak wio­sna, tyle że na odwrót. Ja oso­bi­ście zde­cy­do­wa­nie wolę jesień.

Zdję­cia poni­żej zosta­ły zro­bio­ne tydzień temu: w trzech Par­kach: Wil­so­na, Cyta­de­li i Sołac­kim. Zdję­cia „mgli­ste” zosta­ły zro­bio­ne pew­ne­go poran­ka na moim osiedlu.

Nowy rok!

Oczy­wi­ście, że nowy rok; ale nie kalen­da­rzo­wy, tyl­ko aka­de­mic­ki. Zaczy­na się jutro.

W pią­tek zawio­złem swo­je klun­kry do Pozna­nia po to, by jutro się tam osta­tecz­nie, choć tym­cza­so­wo wpro­wa­dzić na czas nowe­go roku aka­de­mic­kie­go. Zaczy­nam bowiem trze­ci rok stu­diów na UAM.

Mógł­bym się roz­pi­sy­wać, jak ten czas szyb­ko leci itd… lepiej jed­nak zająć się tym, jaka jest jesz­cze ład­na pogo­da. W sam raz na wyciecz­ki rowe­ro­we. Poni­żej załą­czam kil­ka zdjęć. Niby roz­po­czę­ła się kalen­da­rzo­wa jesień, ale w sumie to jesz­cze jej nie widać.

Życzę miłe­go oglą­da­nia. Tym­cza­sem ja za chwi­lę zno­wu ruszam w drogę!

Budapeszt

Przy­szedł czas, bym wresz­cie opo­wie­dział o podró­ży roku. Wczo­raj wró­ci­łem z kil­ku­dnio­we­go wyjaz­du do Buda­pesz­tu. Po dro­dze zaha­czy­łem też o Kra­ków. Myśla­łem, że będę o swo­ich woja­żach infor­mo­wać na bie­żą­co, ale atrak­cji było tyle, że nie mia­łem czasu.

Wyje­cha­li­śmy 14 wrze­śnia, w pią­tek; jadąc pocią­giem z prze­siad­ką w Łodzi doje­cha­li­śmy do Kra­ko­wa. Następ­ne­go dnia o 15.00 mie­li­śmy auto­bus do Buda­pesz­tu, któ­ry na miej­scu był ok. 21.30.

Kra­ków

W Kra­ko­wie nigdy wcze­śniej wła­ści­wie nie byłem. Piszę „wła­ści­wie”, bo prze­jaz­dem Kra­ków mija­łem; byłem tam chy­ba też kie­dyś ze 3 godzi­ny cze­ka­jąc na inny pociąg. Teraz jed­nak mia­łem dopie­ro oka­zję, by sto­li­cę Mało­pol­ski zwie­dzić w mia­rę gruntownie.

Miesz­ka­li­śmy w hoste­lu w cen­trum mia­sta, więc nie było pro­ble­mu z doj­ściem na Rynek czy Wawel. Byli­śmy rzecz jasna we wszyst­kich obo­wiąz­ko­wych punk­tach: Rynek, Sukien­ni­ce (zwie­dza­nie pod­zie­mi + muzeum sztu­ki pol­skiej), Kazi­mierz, Wawel. W nie­dłu­gim cza­sie daje się napraw­dę wie­le zobaczyć.

Szcze­gól­nie pole­cam muzeum sztu­ki w Sukien­ni­cach. Urzą­dzo­ne jest na wyso­kim pozio­mie; nie jest prze­ła­do­wa­ne – są tam tyl­ko 4 sale, a pre­zen­to­wa­ne dzie­ła są sta­ran­nie wybra­ne. Jest to szcze­gól­nie cie­ka­we dla osób, któ­re szyb­ko się męczą sztuką 🙂

Wszyst­kie zdję­cia z Kra­ko­wa.

Na koniec dodam, że Kra­ków to napraw­dę mia­sto na świa­to­wym pozio­mie (peł­ne tury­stów) i nicze­go nie musi­my się w nim wstydzić.

Buda­peszt

Gdy rok temu wró­ci­łem z Pra­gi zado­wo­lo­ny, powie­dzia­łem „a za rok poja­dę do Buda­pesz­tu”. W tym mie­sią­cu się to spełniło.

Wyje­cha­li­śmy z Kra­ko­wa auto­bu­sem; na miej­scu byli­śmy póź­nym wie­czo­rem. Do Pol­ski wró­ci­li­śmy noc­nym pocią­giem w śro­dę, czte­ry dni póź­niej. Miesz­ka­li­śmy w hoste­lu znaj­du­ją­cym się w wyjąt­ko­wo obskur­nej (oko­li­ca bar­dzo kli­ma­tycz­na) kamienicy.

Buda­peszt jest jed­nym mia­stem dopie­ro od lat 70. XIX wie­ku. Wcze­śniej, były to 3 mniej­sze ośrod­ki: Buda, Peszt i Obu­da. Buda znaj­du­je się na wzgó­rzach, przez wie­ki była sie­dzi­bą węgier­skich wład­ców. Peszt jest pła­ski jak stół i raczej dzie­więt­na­sto­wiecz­ny; pełen ele­ganc­kich alei i dostoj­nych budow­li. Roz­kwit mia­sta przy­padł na prze­łom XIXXX wie­ku, gdy o obcho­dzo­ny 1000-lecie ist­nie­nia pań­stwa węgier­skie­go (choć wte­dy była to prze­cież monar­chia austro-węgier­ska). Wte­dy powsta­ły naj­waż­niej­sze zabyt­ki, jak sie­dzi­ba par­la­men­tu, bazy­li­ka św. Ste­fa­na, plac Boha­te­rów, czy w koń­cu pierw­sza, zabyt­ko­wa linia metra.

Buda jest zupeł­nie inna: peł­na małych pla­cy­ków, wąskich uli­czek i domów, ale XV-wiecznych.

Szcze­gól­nie god­ne zapa­mię­ta­nia są:

  • sie­dzi­ba Par­la­men­tu, choć trze­ba odstać swo­je w kolejce;
  • bazy­li­ka św. Ste­fa­na, budy­nek mon­stru­al­ny, widocz­ny z każ­de­go wyż­sze­go miej­sca w mieście,
  • ale­ja Andras­sy, któ­ra jest atrak­cją samą w sobie, z Okto­go­nem (plac), pla­cem Boha­te­rów, Domem Ter­ro­ru, Żół­tą linią metra;
  • basz­ta rybac­ka;
  • zaka­mar­ki Budy;
  • kąpie­li­ska z Sze­che­nyi na czele.

 

Wszyst­kie zdję­cia z Buda­pesz­tu.