Mdłe barwy

Już w śro­dę roz­po­czął się rok aka­de­mic­ki, dla mnie już V. Jed­nak ja zaję­cia mia­łem tyl­ko w teo­rii, bo w rze­czy­wi­sto­ści praw­dzi­wa pra­ca roz­pocz­nie się od ponie­dział­ku. Ale to na razie nieważne!

Dzi­siaj zno­wu wybra­łem się na rower z myślę, że nie wiem, czy jesz­cze się uda w tym roku. Pogo­da jest bar­dzo abs­trak­cyj­na; gdy­by to było lato, to przy 13 – 15 stop­niach nigdy nie wyszedł­bym z domu, ale teraz nie ma co narze­kać. Rzu­ca się w oczy, że świat jest jak­by uśpio­ny i bar­wy stra­ci­ły blask. To nowe spoj­rze­nie na zdjęcia!

Wczesnojesienne kolory nie są już tak żywe
Wcze­sno­je­sien­ne kolo­ry nie są już tak żywe
Ulubione okolice
Ulu­bio­ne okolice
Prawie jak Chełmoński
Pra­wie jak Chełmoński
Pole
Pole
Mdłe jesienne barwy
Mdłe jesien­ne barwy
Trochę kolorów
Tro­chę kolorów

Poznań

Jutro roz­po­czy­na się rok aka­de­mic­ki. Ale ja swo­ją obec­no­ścią inau­gu­ra­cji nie pla­nu­ję uświet­niać. Mogę sobie potem obej­rzeć w internecie.

Dopie­ro, co roz­po­czy­na­łem pierw­szy rok stu­diów, a już roz­po­czy­nam ostat­ni. Co tu dużo pisać… Zaję­cia, wykła­dy, prak­ty­ki, pra­ca magi­ster­ska – czas zaczy­nać. Zno­wu wyru­szam do Pozna­nia i czu­ję się tro­chę jak hob­bit opusz­cza­ją­cy swo­ją norę. Cho­ciaż to już po raz piąty.

Ostat­nie dni waka­cji tra­dy­cyj­nie na rowerze.

Mgła dzisiaj spowiła Kalisz. Było deszczowo.
Mgła dzi­siaj spo­wi­ła Kalisz. Było deszczowo.
Wczoraj był piękny letni dzień.
Wczo­raj był pięk­ny let­ni dzień.
Jaka to pora roku?
Jaka to pora roku?

Ulica Alberta

Przy­po­mnia­ła mi się dzi­siaj moja wyciecz­ka do Rygi, a w szcze­gól­no­ści jed­no miej­sce – zachwa­la­na przez wszyst­kich – uli­ca Alberta.

Powy­żej znaj­du­je się film z serii Spa­cer z amba­sa­do­rem dostęp­ny na kana­le Mini­ster­stwa Spraw Zagra­nicz­nych RP na YouTu­bie. Film jak naj­bar­dziej odda­je cha­rak­ter i atmos­fe­rę Rygi. Mowa w nim tak­że o uli­cy Alber­ta, jako przy­kła­dzie wspa­nia­łej ryskiej secesji.

O uli­cy Alber­ta rzecz jasna mówią wszel­kiej maści prze­wod­ni­ki. Na każ­dej pocz­tów­ce są zdję­cia tam­tej­szych osza­ła­mia­ją­cych kamienic.

Tak więc ja, rusza­jąc do Rygi – mia­łem już w gło­wie obraz: ULICA ALBERTA! Byłem cał­ko­wi­cie prze­ko­na­ny, że rze­czo­na uli­ca jest jakąś olbrzy­mią arte­rią, ser­cem mia­sta, jego duszą itp. itd. Oka­za­ło się jed­nak, że uli­ca Alber­ta jest w cen­trum mia­sta, ale jest to mała ulicz­ka bez zna­cze­nia. Ma nie wię­cej, niż 200 metrów dłu­go­ści, sze­ro­ko­ścią tak­że nie impo­nu­je. Nie miesz­czą się przy niej żad­ne waż­ne insty­tu­cje. Miesz­kań­cy tam nie zaglą­da­ją. Łażą tam­tę­dy jedy­nie tabu­ny turystów.

Praw­dą jest, że pięk­ne kamie­ni­ce fak­tycz­nie tam sto­ją. Mimo to, czu­łem się tro­chę oszu­ka­ny. Byłem wręcz tym zaże­no­wa­ny, bo ta uli­ca choć pięk­na, jest wła­ści­wie wymarła.

Ten budynek we wszystkich przewodnikach reprezentuje ulicę Alberta, ba! - całą Rygę. Ale wcale na ulicy Alberta się nie znajduje.
Ten budy­nek we wszyst­kich prze­wod­ni­kach repre­zen­tu­je uli­cę Alber­ta, ba! – całą Rygę. Ale wca­le na uli­cy Alber­ta się nie znajduje.
Renowacja secesyjnych kamienic jest niebywale droga.
Reno­wa­cja sece­syj­nych kamie­nic jest nie­by­wa­le droga.

UlicaAlberta_3

Ciekawe, czy pięknie jest także w środku?
Cie­ka­we, czy pięk­nie jest tak­że w środku?

UlicaAlberta_7

UlicaAlberta_6

UlicaAlberta_5

Babie lato

Zbli­ża się babie lato, któ­re jest wyjąt­ko­wo sym­pa­tycz­ne. Poran­ki są zim­ne i mgli­ste, ale wciąż jest dosko­na­ła pogo­da do jaz­dy na rowe­rze. Tak jak wczo­raj (25 km) czy dzi­siaj (30 km).

W drodze do Kościelnej Wsi
W dro­dze do Kościel­nej Wsi
Kościelna Wieś
Kościel­na Wieś
Przy tamie
Przy tamie
W Chełmcach - późne lato
W Chełm­cach – póź­ne lato
Komen­tarz nie jest potrzebny

Dawna droga

Od cza­su jak powró­ci­łem z moje­go wyjaz­du waka­cyj­ne­go, nie poje­cha­łem na żad­ną więk­szą rowe­ro­wą wyciecz­kę. Dzi­siaj więc nad­ro­bi­łem 20 km. Jecha­łem tra­są, któ­rej daw­no nie odwie­dza­łem, czy­li przez Żydów i Borek.

Dodam też, że zbli­ża się koniec waka­cji. W sumie jesz­cze dwa tygo­dnie. W te waka­cje zaczą­łem pisać swo­ją pra­cę magi­ster­ską. Choć plan mam zatwier­dzo­ny, nie wiem, na ile robię to dobrze. W dodat­ku wymy­śli­łem sobie bada­nia, któ­re muszę teraz przeprowadzić 🙁 …

Jakoś szcze­gól­nie podo­ba mi się to prze­świe­tlo­ne zdjęcie.

Wielka wyprawa – Tallin i Ryga

W tym roku w waka­cje wybra­łem się do Esto­nii i na Łotwę. Tra­dy­cyj­nie odwie­dzi­łem sto­li­ce: Tal­lin (est. Tal­linn) i Rygę (łot. Riga).

Dłu­go nie mogłem się zde­cy­do­wać, gdzie chcę wyje­chać i wie­le warian­tów bra­łem pod uwa­gę. Chcia­łem jechać gdzieś w mia­rę bli­sko, by podróż nie była zbyt dro­ga i zbyt dłu­ga. Z dru­giej stro­ny – u 4 z 7 sąsia­dów Pol­ski już byłem (pozo­sta­ły mi Sło­wa­cja, Bia­ło­ruś i Rosja). Myśla­łem o tym, czy nie wybrać się ponow­nie do Czech i Węgier, ale jed­nak zwy­cię­żył inny wariant. Jed­ną z przy­czyn wybo­ru Rygi był film, któ­ry obej­rza­łem w inter­ne­cie. A sko­ro mia­łem tłuc się już taki kawał – to trze­ba było od razu zoba­czyć ze dwa miej­sca, więc poje­cha­łem jesz­cze do Tallina.

Dla ści­sło­ści dodam, że naj­pierw dwa peł­ne dni spę­dzi­łem w Tal­li­nie, potem dwa w Rydze, a wra­ca­jąc – jesz­cze na jeden dzień wsko­czy­łem do Bia­łe­go­sto­ku. W podró­ży byłem więc bli­sko 10 dni.

Tallin

Tal­lin jest sto­li­cą Esto­nii. Esto­nia ma nie­co ponad 1 mln 300 tys. miesz­kań­ców, a sto­li­ca też wiel­ka nie jest, ok. 430 tys. Pod tym wzglę­dem podob­na jest tro­chę do Wil­na. Esto­nia nie jest raczej popu­lar­nym kie­run­kiem tury­stycz­nym w Pol­sce, cho­ciaż jest cał­kiem cie­ka­wa. No i nie jest zbyt dale­ko. Auto­bu­sem z War­sza­wy jedzie się 16 – 17 godzin. Pew­nie naj­le­piej jechać tam samo­cho­dem. Dro­gi nie są lep­sze niż w Pol­sce, a estoń­ska auto­stra­da nie jest podob­na do dróg zna­nych u nas, ale ruch jest też znacz­nie mniej­szy. Podob­nie jest na Łotwie. Choć do tam­tej­sze­go sty­lu jaz­dy z pew­no­ścią trze­ba się tro­chę przy­zwy­cza­ić, bo dro­gi są wąskie i powszech­na jest jaz­da po poboczu.

W sto­li­cy Esto­nii miesz­ka­łem w dosyć nie­cie­ka­wym schro­ni­sku mło­dzie­żo­wym. Jego pod­sta­wo­wy­mi wada­mi były dwie kwe­stie: znaj­do­wał się na sta­rów­ce, więc trud­no mi było wyjść gdzieś poza ści­słe cen­trum, bo po pro­stu nie wie­dzia­łem gdzie pójść (i zoba­czyć tro­chę „nor­mal­nej” Esto­nii), a po dru­gie – nie­usta­ją­cy hałas (tzn. w nocy). Nie­ste­ty sta­rów­ki są tam dosyć „żywe”, co spro­wa­dza się do obec­no­ści całe­go mnó­stwa knajp, z któ­rych docho­dzi nie­ustan­ny hałas. Żyć tam raczej nie spo­sób. Poza tym hostel był wyjąt­ko­wo obskurny.

Z dru­giej jed­nak stro­ny – mia­łem bli­sko do wszyst­kich naj­waż­niej­szych atrak­cji, co jest istot­ne, bo komu­ni­ka­cja miej­ska nie jest tam aż tak dobrze roz­wi­nię­ta (i jest droga).

Tal­liń­skie sta­re mia­sto skła­da się z dwóch czę­ści. Pierw­sza, to wzgó­rze Toom­pea, pamiąt­ka naj­star­sze­go osad­nic­twa w tym miej­scu. Tam wła­śnie w głę­bo­kim śre­dnio­wie­czu powsta­ła pierw­sza osa­da estoń­ska, jed­nak począw­szy od XII wie­ku histo­ria Esto­nii to histo­ria ośmiu­set lat oku­pa­cji duń­skiej, szwedz­kiej, rosyj­skiej i w koń­cu radziec­kiej. Ze wzgó­rza roz­cią­ga się pięk­ny kra­jo­braz na resz­tę mia­sta i Morze Bał­tyc­kie, któ­re moż­na podzi­wiać dzię­ki kil­ku tara­som wido­ko­wym, któ­re są tam zlo­ka­li­zo­wa­ne. Na tym wzgó­rzu znaj­du­ją się naj­waż­niej­sze estoń­skie insty­tu­cje, mię­dzy inny­mi par­la­ment i katedra.

U stóp wzgó­rza znaj­du­je się Dol­ne Mia­sto. Jego cen­tral­nym miej­scem jest Plac Ratu­szo­wy. Nie ma tam ryn­ku, nie spo­sób też doszu­kać się jakiejś logi­ki w roz­pla­no­wa­niu ulic. Atrak­cji tury­stycz­nych tam nie brakuje.

Tym, co jest napraw­dę nie­zwy­kłe w Tal­li­nie, są dosko­na­le zacho­wa­ne śre­dnio­wiecz­ne mury miej­skie. Nie­gdyś opla­ta­ły one spo­ry obszar daw­ne­go mia­sta, dzi­siaj moż­na podzi­wiać znacz­ne ich frag­men­ty, wraz z wie­lo­ma basz­ta­mi. War­te odwie­dze­nia są tak­że tune­le pod czę­ścio­wo wybu­do­wa­ny­mi bastionami.

Ryga

Po dwóch dniach spę­dzo­nych w Tal­li­nie uda­łem się do Rygi (było to w sobo­tę). Podróż auto­bu­sem trwa 4,5 godz.

O ile Tal­lin podob­ny jest pod wie­lo­ma wzglę­da­mi to Wil­na, to Ryga – do Buda­pesz­tu. Szcze­gól­nie gdy cho­dzi o żywy nastrój i archi­tek­tu­rę. Jed­nak od sto­li­cy Węgier jest dużo mniej­sza, bo ma ok. 7oo tys. mieszkańców.

Ryga powsta­ła jako osa­da han­dlo­wa. Zosta­ła zało­żo­na w XIII wie­ku przez bisku­pa Alber­ta ze wzglę­du na chęć chry­stia­ni­za­cji tych tere­nów. Nigdy się to do koń­ca nie uda­ło, dzi­siaj zarów­no w Esto­nii jak i na Łotwie więk­szość ludzi nie czu­je się zwią­za­na z żad­ną reli­gią. Tere­ny Łotwy rów­nież prze­cho­dzi­ły z rąk do rąk, ostat­nio (to zna­czy w cią­gu ostat­nich dwu­stu lat) zaj­mo­wa­ne były przez Rosję a póź­niej jako część ZSRR. Ryga aż do I woj­ny świa­to­wej dosko­na­le się roz­wi­ja­ła i była nie­sły­cha­nie boga­tym mia­stem (ze wzglę­du na dogod­ne poło­że­nie dla han­dlu), co zna­la­zło swo­je odzwier­cie­dle­nie w archi­tek­tu­rze. Przez kil­ka­set lat Rygą rzą­dzi­ły gil­die kupieckie.

Waż­ną rolę w roz­wo­ju tere­nów państw bał­tyc­kich ode­gra­ło Brac­two św. Mau­ry­ce­go, zwa­ne tak­że Brac­twem Czar­no­gło­wych. Jego sie­dzi­by moż­na oglą­dać w Tal­li­nie i w Rydze. Było to zrze­sze­nie kup­ców będą­cych kawa­le­ra­mi. Gdy kupiec się żenił (i był wystar­cza­ją­co boga­ty) mógł wstą­pić do Wiel­kiej Gildii.

Waż­ną pamiąt­ką histo­rycz­ną w Rydze jest kate­dra. Budo­wa­na była bli­sko 700 lat. Począt­ko­wo jako obiekt kato­lic­ki, ale w mię­dzy­cza­sie nastą­pi­ła refor­ma­cja. Dzi­siaj jest kate­drą protestancką.

Wyjąt­ko­wo cie­ka­wym obiek­tem jest budy­nek daw­niej zaj­mo­wa­ny przez NKWDKGB, któ­ry wyglą­da, jak­by został opusz­czo­ny przed chwi­lą. Co jest praw­dą, bo komu­ni­stycz­ne służ­by wynio­sły się z nie­go dopie­ro w 1991 roku.

Wszyst­kie zdję­cia dostęp­ne są tutaj.

Wra­ca­jąc zatrzy­ma­łem się na jeden dzień w Bia­łym­sto­ku, któ­ry tak­że jest pięk­ny i pełen atrak­cji. Świet­nie dzia­ła tam wypo­ży­czal­nia rowe­rów – sta­cji jest 30.

Na koniec sierpnia – wyprawa

Dzi­siaj wyjeż­dżam na swo­ją wiel­ką waka­cyj­ną wyciecz­kę. Z resz­tą – jak co roku. Potrwa wyjąt­ko­wo dłu­go, bo ponad tydzień.

Na koniec sierp­nia: łąka

Łąka
Łąka

i pole

Pole
Pole

27 km

Lasek, zaciszne ustronie (Ta)
Lasek, zacisz­ne ustro­nie (Ta)

Robię na rowe­rze po 25 km raz za razem. Wczo­raj prze­je­cha­łem ponad 27 km mając nadzie­ję, że zno­wu mi się rower nie zepsu­je. Zno­wu tra­fi­łem do zna­ne­go sobie wcze­śniej Zacisz­ne­go Ustro­nia, tym razem inne­go.

Wiem już, gdzie poja­dę we wrześniu 🙂

Pole (Tr)
Pole (Tr)
Pole
Pole

Łódź

Wybra­łem się wczo­raj do Łodzi, w któ­rej poprzed­nim razem byłem – o ile mnie pamięć nie myli – 7 lat temu. Pomi­mo całej swo­jej złej opi­nii, raczej nie jest brzyd­sza niż Kalisz, a miej­sca­mi jest napraw­dę pięk­na. W zasa­dzie w Kali­szu nie ma miejsc, któ­re by w jakiś szcze­gól­ny spo­sób zachwy­ca­ły, a w Łodzi – kto wie? Czyż­by Kalisz upadł tak nisko…

CAM01056
Plac Wol­no­ści
CAM01086
Cen­tral­ne Muzeum Włó­kien­nic­twa – skansen
CAM01046
Pałac Izra­ela Poznańskiego
CAM01047
j.w.
CAM01049
Mural
CAM01059
Wnę­trze kościo­ła przy pla­cu Wolności
CAM01062
Piotr­kow­ska
CAM01084
CMW

Zaciszne ustronie

Wczo­raj i dzi­siaj wybra­łem się na rowe­rze w poszu­ki­wa­niu zacisz­ne­go ustro­nia. Wczo­raj uda­ło się poło­wicz­nie, bo mia­łem pro­ble­my z rowe­rem – ale i tak prze­je­cha­łem ponad 10 km. Dzi­siaj jecha­łem na rowe­rze 23 km i takie wyma­rzo­ne miej­sce zna­la­złem. Nie powiem rzecz jasna, gdzie te miej­sca są…

Zaciszne ustronie (T)
Zacisz­ne ustro­nie (T)
Zaciszne ustronie (C)
Zacisz­ne ustronie ©
Zaciszne ustronie (C)
Zacisz­ne ustronie ©
Zaciszne ustronie (S)
Zacisz­ne ustro­nie (S)
Zaciszne ustronie (S)
Zacisz­ne ustro­nie (S)

Znów 20 km

Nad­szedł kolej­ny week­end, więc zno­wu przy­szedł czas, by wziąć rower i prze­je­chać przy­naj­mniej 20 km. Pogo­da sprzy­ja; jest 30 stop­ni, ale na rowe­rze to zbyt­nio nie prze­szka­dza. Gdy rowe­rzy­stę omia­ta gorą­ce powie­trze, to jest to nawet dosyć przyjemne.

DSCF7725 DSCF7739 DSCF7717 DSCF7745 DSCF7750 DSCF7752

Kalisz po stu latach

Każ­dy odwie­dza­ją­cy cen­trum Kali­sza, choć­by mimo­cho­dem, dowie się, że wła­śnie „obcho­dzo­na” jest set­na rocz­ni­ca zbu­rze­nia Kali­sza, któ­re mia­ło miej­sce w 1914 roku, na począt­ku I woj­ny świa­to­wej. W całym śród­mie­ściu wiszą olbrzy­mie pla­ka­ty poka­zu­ją­ce dane miej­sce po zbu­rze­niu (dobry pomysł). Pamię­tam, jak chy­ba w 2004 roku była podob­na akcja, ale wte­dy nie było wiel­kich pla­ka­tów, tyl­ko coś subtelniejszego.

Tego­rocz­na „cele­bra­cja” obcho­dzo­na jest pod hasłem „Kalisz feniks.…” czy coś takie­go. Strasz­nie mnie to dener­wu­je, ale mniej­sza z tym. Smut­na reflek­sja jest taka, że jak się patrzy na obec­ny stan kali­skiej sta­rów­ki, to docho­dzi się do wnio­sku, że może nasi przod­ko­wie popeł­ni­li błąd odbu­do­wu­jąc Kalisz. Może nale­ża­ło wszyst­ko zosta­wić (jak w Kostrzy­nie nad Odrą). Głów­ne uli­ce w cen­trum Kali­sza to obraz nędzy i roz­pa­czy; gołym okiem widać pogłę­bia­ją­cą się degren­go­la­dę nie­gdyś wspa­nia­łych miejsc. Przy­kro patrzeć, że Kalisz zamie­nia się w pro­win­cjo­nal­ne mia­stecz­ko, zawłasz­czo­ne przez cen­tra han­dlo­we. Widać to jak na dło­ni po wymie­ra­ją­cym na głów­nych uli­cach handlu.

O wszech­obec­nej kali­skiej brzy­do­cie moż­na by pisać i pisać. Ten pro­blem został zauwa­żo­ny przez kali­szan, ale trud­no cokol­wiek zro­bić – póki co nikt nie zdo­był się choć­by na to, by w jakiś spo­sób zatrzy­mać zale­wa­ją­ce mia­sto reklamy.

Pole­cam prze­czy­tać: „O gustach się nie dys­ku­tu­je

Dostawczaki parkują jak chcą
Dostaw­cza­ki par­ku­ją jak chcą
Remont ratusza.
Remont ratu­sza.
Obrzydliwe, prowincjonalne okna wystawowe, w teoretycznie "najbardziej reprezentatywnym miejscu w centrum miasta". Dawniej był tu dosyć elegancki zakład fotograficzny.
Obrzy­dli­we, zanie­dba­ne, pro­win­cjo­nal­ne okna wysta­wo­we, w teo­re­tycz­nie „naj­bar­dziej repre­zen­ta­tyw­nym miej­scu w cen­trum mia­sta”. Daw­niej był tu dosyć ele­ganc­ki zakład fotograficzny.
Kolejne tandetne szyldy
Kolej­ne tan­det­ne szyldy
Nasz piękny Rynek. W tle widać "Pomnik Niczego"
Nasz pięk­ny Rynek. W tle widać „Pomnik Niczego”
kalisz_4
Brak słów
Kaliski bruk w doskonały stanie
Kali­ski bruk w dosko­na­ły stanie