W tym roku w wakacje wybrałem się do Estonii i na Łotwę. Tradycyjnie odwiedziłem stolice: Tallin (est. Tallinn) i Rygę (łot. Riga).
Długo nie mogłem się zdecydować, gdzie chcę wyjechać i wiele wariantów brałem pod uwagę. Chciałem jechać gdzieś w miarę blisko, by podróż nie była zbyt droga i zbyt długa. Z drugiej strony – u 4 z 7 sąsiadów Polski już byłem (pozostały mi Słowacja, Białoruś i Rosja). Myślałem o tym, czy nie wybrać się ponownie do Czech i Węgier, ale jednak zwyciężył inny wariant. Jedną z przyczyn wyboru Rygi był film, który obejrzałem w internecie. A skoro miałem tłuc się już taki kawał – to trzeba było od razu zobaczyć ze dwa miejsca, więc pojechałem jeszcze do Tallina.
Dla ścisłości dodam, że najpierw dwa pełne dni spędziłem w Tallinie, potem dwa w Rydze, a wracając – jeszcze na jeden dzień wskoczyłem do Białegostoku. W podróży byłem więc blisko 10 dni.
Tallin
Tallin jest stolicą Estonii. Estonia ma nieco ponad 1 mln 300 tys. mieszkańców, a stolica też wielka nie jest, ok. 430 tys. Pod tym względem podobna jest trochę do Wilna. Estonia nie jest raczej popularnym kierunkiem turystycznym w Polsce, chociaż jest całkiem ciekawa. No i nie jest zbyt daleko. Autobusem z Warszawy jedzie się 16 – 17 godzin. Pewnie najlepiej jechać tam samochodem. Drogi nie są lepsze niż w Polsce, a estońska autostrada nie jest podobna do dróg znanych u nas, ale ruch jest też znacznie mniejszy. Podobnie jest na Łotwie. Choć do tamtejszego stylu jazdy z pewnością trzeba się trochę przyzwyczaić, bo drogi są wąskie i powszechna jest jazda po poboczu.
W stolicy Estonii mieszkałem w dosyć nieciekawym schronisku młodzieżowym. Jego podstawowymi wadami były dwie kwestie: znajdował się na starówce, więc trudno mi było wyjść gdzieś poza ścisłe centrum, bo po prostu nie wiedziałem gdzie pójść (i zobaczyć trochę „normalnej” Estonii), a po drugie – nieustający hałas (tzn. w nocy). Niestety starówki są tam dosyć „żywe”, co sprowadza się do obecności całego mnóstwa knajp, z których dochodzi nieustanny hałas. Żyć tam raczej nie sposób. Poza tym hostel był wyjątkowo obskurny.
Z drugiej jednak strony – miałem blisko do wszystkich najważniejszych atrakcji, co jest istotne, bo komunikacja miejska nie jest tam aż tak dobrze rozwinięta (i jest droga).
Tallińskie stare miasto składa się z dwóch części. Pierwsza, to wzgórze Toompea, pamiątka najstarszego osadnictwa w tym miejscu. Tam właśnie w głębokim średniowieczu powstała pierwsza osada estońska, jednak począwszy od XII wieku historia Estonii to historia ośmiuset lat okupacji duńskiej, szwedzkiej, rosyjskiej i w końcu radzieckiej. Ze wzgórza rozciąga się piękny krajobraz na resztę miasta i Morze Bałtyckie, które można podziwiać dzięki kilku tarasom widokowym, które są tam zlokalizowane. Na tym wzgórzu znajdują się najważniejsze estońskie instytucje, między innymi parlament i katedra.
U stóp wzgórza znajduje się Dolne Miasto. Jego centralnym miejscem jest Plac Ratuszowy. Nie ma tam rynku, nie sposób też doszukać się jakiejś logiki w rozplanowaniu ulic. Atrakcji turystycznych tam nie brakuje.
Tym, co jest naprawdę niezwykłe w Tallinie, są doskonale zachowane średniowieczne mury miejskie. Niegdyś oplatały one spory obszar dawnego miasta, dzisiaj można podziwiać znaczne ich fragmenty, wraz z wieloma basztami. Warte odwiedzenia są także tunele pod częściowo wybudowanymi bastionami.
Ryga
Po dwóch dniach spędzonych w Tallinie udałem się do Rygi (było to w sobotę). Podróż autobusem trwa 4,5 godz.
O ile Tallin podobny jest pod wieloma względami to Wilna, to Ryga – do Budapesztu. Szczególnie gdy chodzi o żywy nastrój i architekturę. Jednak od stolicy Węgier jest dużo mniejsza, bo ma ok. 7oo tys. mieszkańców.
Ryga powstała jako osada handlowa. Została założona w XIII wieku przez biskupa Alberta ze względu na chęć chrystianizacji tych terenów. Nigdy się to do końca nie udało, dzisiaj zarówno w Estonii jak i na Łotwie większość ludzi nie czuje się związana z żadną religią. Tereny Łotwy również przechodziły z rąk do rąk, ostatnio (to znaczy w ciągu ostatnich dwustu lat) zajmowane były przez Rosję a później jako część ZSRR. Ryga aż do I wojny światowej doskonale się rozwijała i była niesłychanie bogatym miastem (ze względu na dogodne położenie dla handlu), co znalazło swoje odzwierciedlenie w architekturze. Przez kilkaset lat Rygą rządziły gildie kupieckie.
Ważną rolę w rozwoju terenów państw bałtyckich odegrało Bractwo św. Maurycego, zwane także Bractwem Czarnogłowych. Jego siedziby można oglądać w Tallinie i w Rydze. Było to zrzeszenie kupców będących kawalerami. Gdy kupiec się żenił (i był wystarczająco bogaty) mógł wstąpić do Wielkiej Gildii.
Ważną pamiątką historyczną w Rydze jest katedra. Budowana była blisko 700 lat. Początkowo jako obiekt katolicki, ale w międzyczasie nastąpiła reformacja. Dzisiaj jest katedrą protestancką.
Wyjątkowo ciekawym obiektem jest budynek dawniej zajmowany przez NKWD i KGB, który wygląda, jakby został opuszczony przed chwilą. Co jest prawdą, bo komunistyczne służby wyniosły się z niego dopiero w 1991 roku.
Wszystkie zdjęcia dostępne są tutaj.
Wracając zatrzymałem się na jeden dzień w Białymstoku, który także jest piękny i pełen atrakcji. Świetnie działa tam wypożyczalnia rowerów – stacji jest 30.