Oczekiwanie

Jutro jadę na ferie do Czech i teraz pozo­sa­je już tyl­ko ocze­ki­wa­nie, któ­re nie jest zbyt przy­jem­ne. Jestem już spakowany.

Przed wyjazdem

W ponie­dzia­łek, o 6.00 wyjeż­dżam z Kali­sza do Czech – na ferie. A nie jestem jesz­cze do koń­ca zdro­wy (nie wiem, czy o tym już pisa­łem, ale męczy mnie strasz­ny kaszel). Sie­dzę w domu i liczę, że będzie lepiej. Tak w ogó­le, to mia­łem przy­go­dy z leka­rza­mi, bo naj­pierw zmu­szo­ny byłem iść do porad­ni wie­czo­ro­wej, gdzie dyżu­ru­ją­cy nie był za bar­dzo zain­te­re­so­wa­ny docie­ka­niem tym, co mi napraw­dę jest. Dopie­ro, gdy posze­dłem do swo­je­go leka­rza rodzin­ne­go, ten zapi­sał mi, co trzeba.

Poza tym, pró­bu­ję się tro­chę uczyć do Olim­pia­dy, co nie jest łatwe. Wła­ści­wie, to jestem na eta­pie opra­co­wy­wa­nia tego, co trze­ba się nauczyć. Będę musiał zabrać swo­je notat­ki w góry, a nie wiem, jak znaj­dę czas i ocho­tę, by się tro­chę pouczyć. Mam nadzie­ję, że star­czy mi wytrwa­ło­ści, by w dru­gim tygo­dniu ferii zająć się tym na poważ­nie. Tu taka moja skrom­na reflek­sja: wyda­je mi się, że nie­za­leż­nie od tego, czy ktoś się lubi uczyć, czy nie, w trak­cie np. przy­swa­ja­nia cze­goś, docho­dzi się do takiej chwi­li, że ma się takie śmiesz­ne uczu­cie, iż nic wię­cej nie da się nauczyć. Wte­dy potrzeb­na jest prze­rwa. Chy­ba wie­le osób jest to w sta­nie potwierdzić.

Odno­śnie wyjaz­du, spo­dzie­wam się, iż przy­wio­zę wie­le cie­ka­wych zdjęć, któ­re będę mógł zamie­ścić na mojej stro­nie inter­ne­to­wej. A jeże­li tam, gdzie jadę, będzie jakaś kawia­ren­ka inter­ne­to­wa, to będę mógł coś napi­sać z Czech. Mam świa­do­mość, że powi­nie­nem się zacząć pako­wać lub przy­naj­mniej spraw­dzać to, co mam zabrać – ale mi się nie chce. Za to mam już listę nie­zbęd­nych rzeczy.

Zlaté Hory

Zamie­sza­czam map­kę, na któ­rej zazna­czy­łe, gdzie śpimy.

Wyświetl więk­szą mapę

Znalezione

Na stro­nie nytimes.com natkną­łem się na kolej­ną cie­ka­wą rzecz. Tym razem są to doku­men­ty Ari­ber­ta Heima – zbrod­nia­rza nazi­stow­skie­go, któ­ry uciekł do Egiptu.

http://www.nytimes.com/interactive/2009/02/04/world/africa/20090204-nazi-documents.html

Konkursy i wycieczki

Wiel­ki­mi kro­ka­mi zbli­ża się mój wyja­zazd do Zla­tych Hor. Wyjeż­dżam w ponie­dzia­łek, a wró­cę w pią­tek. Wyciecz­ka będzie krót­ka, ale tre­ści­wa. Nie chciał­bym jechać na dłu­żej, a 5 dni – to może wyda­wać się mało, ale mi to wystar­czy, za chwi­lę napi­szę, dlaczego.

Woja­że już za chwi­lę, a mam strasz­ny kaszel. Tak kasz­lę, że pra­wie gały mi wyska­ku­ją o płu­cach – nawet nie wspo­mi­nam. Bio­rę leki – „gwiz­daw­ki” i syro­py. I tak napraw­dę, to nie wiem, co jest przy­czy­ną tej dole­gli­wo­ści, bo prze­zię­bio­ny nie jestem.

Więc tak sobie cho­ru­ję a w cią­gu trzech dni spa­dły na mnie dwie dobre wia­do­mo­ści. Po pierw­sze: zakwa­li­fi­ko­wa­łem się do ust­ne­go eta­pu eli­mi­na­cji okrę­go­wych Olim­pia­dy Wie­dzy o Pra­wach Czło­wie­ka. Teraz powi­nie­niem się porząd­nie przy­ło­żyć do nauki, ale wiem, że nie będzie to pro­ste. W pierw­szym tygo­dniu ferii wyjeż­dżam; za to w dru­gim będę się musiał „spiąć i przy­siąść”. Dru­ga wia­do­mość, któ­ra spa­dła na mnie, jak grom z jasne­go nie­ba: przed kil­ko­na­sto­ma minu­ta­mi spraw­dza­łem sobie skrzyn­kę ema­ilo­wą; a w niej cze­ka­ła na mnie wia­do­mość z Insty­tu­tu Filo­lo­gii Pol­skiem UAM, że zosta­łem zapro­szo­ny do „odwie­dze­nia ich” 7. mar­ca. A to z tej racji, że wysła­łem swo­ją pra­cę na kon­kurs lite­rac­ki. Ta wia­do­mość nie świad­czy, że zwy­cię­ży­łe czy choć­by dosta­łem jakieś wyróż­nie­nie, ale zawsze to miło coś takie­go otrzy­mać. Nie wiem, czy poja­dę, ale jeśli bym się tam nie udał – to nie będę wie­dział, czy moja pra­ca zosta­ła „dostrze­żo­na”, czy nie. A wysła­łem zestaw pię­ciu wierszy.

Zla­té Hory
A teraz z innej becz­ki. Na mapie poni­żej poka­za­no, gdzie jest cel mojej podró­ży. Cze­chy to świet­ne miej­sce na małe wypa­dy, bo są sto­sun­ko­wo nie­da­le­ko. Co wię­cej, miło wspo­mi­nam swój poprzed­ni pobyt tam, a było to chy­ba 2002 roku.


Wyświetl więk­szą mapę

Życie i twórczość Edith Piaf

Wła­śnie trium­fal­nie nastał luty. A razem z lutym przy­szło ochło­dze­nie. Zim­niej wie­le nie jest, ale za to naresz­cie poja­wił się – tak od daw­na wycze­ki­wa­ny – śnieg. Może potem będę tak miły i umiesz­czę jakieś zdjęcie.

edith_piaf
Edith Piaf 1915 – 1963

Mia­łem o tym napi­sać już poprzed­nio, to zna­czy wczo­raj, ale jakoś nie potra­fi­łem wystar­cza­ją­co zebrać się w sobie. 😉
A chcę napi­sać coś o Edith Piaf, o któ­rej nie­daw­no obej­rzał cał­kiem dobry film (pomi­mo tego, że chro­no­lo­gii nie ma w nim pra­wie żad­nej) – „Nicze­go nie żału­ję”. Jeśli ktoś nie wie, to Edith Piaf była pio­sen­kar­ką; nie­zwy­klą. W Wiki­pe­dii czytamy:

Sły­nę­ła z nie­by­wa­łej eks­pre­sji i dra­ma­ty­zmu w wyko­ny­wa­niu pio­se­nek spe­cjal­nie dla niej pisa­nych. Jej chro­po­wa­ty i sto­sun­ko­wo niski głos, kon­tra­sto­wał z drob­ną syl­wet­ką (147 cm), co fascy­no­wa­ło widzów m.in. w pary­skiej Olym­pii, z któ­rą była przez lata zwią­za­na. [źró­dło]

Aktor­ka, któ­ra zagra­ła w fil­mie, dosta­ła za rolę tytu­ło­wą Nagro­dę Aka­de­mii. I to wła­ści­wie tyle, co chcia­łem napi­sać. War­to zoba­czyć, jak w rze­czy­wi­sto­ści śpiewała:

Milord”

Heaven have mercy”

Łatwo polu­bić muzy­kę, któ­rą wyko­ny­wa­ła: ze wzglę­du na swój feno­me­nal­ny głos i spo­sób śpie­wa­nia, gesty­ku­la­cję. Nie bez zna­cze­nia jest rów­nież jej prze­szłość i dość eks­cen­trycz­ny styl życia, któ­ry pew­nie wie­lu się nie podo­ba. Ale każ­de ser­ce mięk­nie w cza­sie słu­cha­nia „Milor­da”.

To tyle, takie krót­kie przemyślenie.

Nota: ten wpis zaczą­łem pisać już 01.02.2009, ale dokoń­czy­łem go dopie­ro 04.02 i wte­dy też został opublikowany.

Na koniec

Dziś 31. stycz­nia, czy­li wypa­da­ło­by napi­sać coś na koniec mie­sią­ca. Pra­wie minę­ło 31 dni roku 2009 i od 31 dni dzia­ła ten blog. Piszę pra­wie, bo prze­cież mie­siąc skoń­czy się dopie­ro z nasta­niem 1 lute­go. 31 dni minę­ło od rewo­lu­cji na mojej stro­nie internetowej. 😉

Przez ten czas napi­sa­łem 14 postów i wła­śnie piszę 15., któ­rych chy­ba nikt nie czy­ta. Było kil­ka komen­ta­rzy; 10 jest na stro­nie, a inne to był spam. Trud­no powie­dzieć, jak ta stro­na roz­wi­nie się dalej, ale na razie na pew­no nie ma powo­du, by ją „zwi­nąć”.

A teraz coś ciekawszego.
Pogo­da – jaka jest – każ­dy widzi. Była odwilż, teraz zno­wu zaczął padać śnieg. Tydzień temu oko­li­ca wyglą­da­ła w sumie bar­dzo ład­nie – z resz­tą tak samo, jak teraz. Wystar­czy zobaczyć:


Rze­ka 3 by ~Pyr­gus on deviantART

Coś się ten wpis „nie klei”. Na wszel­ki wypa­dek nie będę wię­cej teraz pisał.

Diagnoza

Już o tym pisa­łem, a wła­ści­wie, to pisa­łem o tym, że pisa­łem prób­ną matu­rę z mate­ma­ty­ki. Znam już wyni­ki, powi­nie­nem był o tym napi­sać w poprzed­nim poście, ale zapo­mnia­łem, więc teraz nad­ra­biam zaległości.

Mój wynik, to 36 pkt, czy­li 72%. Dobrze, choć myślę, że mogę wię­cej. Podej­rze­wam, że błąd leżał w rachunkach.

Dzień pełen wrażeń

Nie pisa­łem od nie­dzie­li, co może nie jest zbyt dłu­gim okre­sem cza­su, zwa­żyw­szy – że jest dziś dopie­ro śro­da; jed­nak miło coś cza­sem napi­sać nawet, jeśli nikt tego nie czyta.

W cią­gu ostat­nich dni nie wyda­rzy­ła się żad­na rewo­lu­cja; jedy­nie dzi­siej­szy dzień był dość boga­ty w atrak­cje, a to dla­te­go, że była dziś wywia­dów­ka. Nie jest to dla mnie coś strasz­ne­go, ale zwra­cam na to uwa­gę, gdyż byłem w nią po tro­sze zaan­ga­żo­wa­ny, bowiem po wywia­dów­ce nasz chór orga­ni­zo­wał mały kon­cert, a ja prze­cież do tegoż chó­ru nale­żę. A że sze­dłem do szko­ły na 8.55 i teo­re­tycz­nie koń­czy­łem o 13.25, to pró­ba była o 16.00, wywia­dów­ka o 17.00, a kon­cert o 17.45. Tak więc w szko­le byłem cały dzień – od 8.18 (wła­ści­wie, to wte­dy wysze­dłem z domu), aż do 18.30. Powi­nie­nem się do tego przy­zwy­cza­ić, bo teraz będzie tak pew­nie co raz czę­ściej. Ale nie zmar­no­wa­łem dwóch godzin „okien­ka”, bo zdą­ży­łe odro­bić „szkol­ną pańszczyznę”.

Z innych cie­ka­wych rze­czy, to dziś w szko­le pisa­łem kart­ków­kę pt „Przed­taw gene­zę pań­stwa pru­skie­go”. Wyda­wa­ło mi się, że trwa­ła ok 20 minut, ale tak napraw­dę to napi­sa­łem i nie tak dłu­go potem zadzwo­nił dzwo­nek na przerwę.

Koń­czę te nudy.
Zapra­szam tyl­ko do obej­rze­nia kil­ku nowych zdjęć na dA.

Spacer nad zamarzniętą rzekę

Dzi­siaj wybra­łem się na spa­cer i sfo­to­gra­fo­wa­łem rze­kę i ota­cza­ją­ce oko­li­ce z wie­lu miej­sce. Zdję­cia są w gale­rii.

Rzeka zimą
Rze­ka zimą

A poza tym? Minął kolej­ny tydzień. Z każ­dym mija­ją­cym dniem bli­żej do waka­cji lub choć­by do wio­sny. A jutro zno­wu do szko­ły na 7.00 i na pierw­szych dwóch godzi­nach (a w sumie idę na 9!) łaci­na i sprawdzian.

===Doda­ne później===
Zna­le­złem cie­ka­wy arty­kuł poświę­co­ny Ire­nie Sen­dler, któ­ra zaj­mo­wa­ła się prze­my­ca­niem dzie­ci z war­szaw­skie­go getta:
http://www.nytimes.com/2008/12/28/magazine/28sendler‑t.html

Co mają “Dziady” do Obamy

Oba­ma jest już jeden dzień pre­zy­den­tem, a ja dziś pierw­szy dzień po mojej dwu­dnio­wej nie­byt­no­ści byłem w szko­le. Oma­wia­my teraz „Dzia­dy” i o to, co moż­na bar­dzo łatwo zauwa­żyć, choć może się to wyda­wać dość śmieszne:

W „Dzia­dach” cz. III, w sce­nie V – widze­nie ks. Pio­tra, czytamy:

(…)
Patrz! – ha! – to dzie­cię uszło – rośnie – to obrońca!
Wskrze­si­ciel narodu,
Z mat­ki obcej; krew jego daw­ne bohatery,
A imię jego będzie czter­dzie­ści i czte­ry
.

Oba­ma jest 44. pre­zy­den­tem Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Może to śmiesz­ne, ale taka zacho­dzi zbierzność.

Mówię o dzia­dach, więc temat pokrew­ny: Dziś Dzień Bab­ci, a jutro Dzień Dzied­ka – przypominam!

===Doda­ne później===
Zna­la­złem takie oto ład­ne zdję­cia z inauguracji:
http://www.nytimes.com/ref/us/politics/2009_INAUGURATION_SS_index.html

Dzień inauguracji

Wszy­scy dooko­ła pod­nie­ca­ją się nowym pre­zy­den­tem Sta­nów Zjed­no­czo­nych, któ­ry dzi­siaj będzie zaprzy­się­żo­ny. Na całym świe­cie ludzie wpa­da­ją w amok na samo sło­wo «Oba­ma». 

W sumie to nie mój pre­zy­dent; ale, żeby nie było, przy­go­to­wa­łem parę cie­ka­wych lin­ków odwo­łu­ją­cych do stro­ny New York Time­sa. War­to zobaczyć.

  1. Infor­ma­cje o dniu inau­gu­ra­cji – http://projects.nytimes.com/44th_president/inauguration
  2. Cie­ka­wa pre­zen­ta­cja na temat prze­mó­wień, któ­re róż­ni pre­zy­den­cji wygła­sza­li w dniu zaprzy­się­że­nia; od Washing­to­na po Oba­mę – http://www.nytimes.com/interactive/2009/01/17/washington/20090117_ADDRESSES.html
  3. Inau­gu­ra­cja w zdję­ciach czy­tel­ni­ków – http://www.nytimes.com/interactive/2009/01/18/us/politics/inauguration-photos.html
  4. Ludzie Oba­my – http://www.nytimes.com/packages/html/magazine/2009-inauguration-gallery/index.html
  5. Nadzie­je ludzi – http://www.nytimes.com/interactive/2009/01/15/us/politics/20090115_HOPE.html
  6. Prze­pro­wadz­ka do Bia­łe­go Domu – http://www.nytimes.com/2009/01/20/us/politics/20move.html
  7. I jesz­cze coś inne­go – http://www.nytimes.com/2009/01/20/us/politics/20inaug.html?ref=politics
  8. Usta­wie­nie sce­ny – http://www.nytimes.com/slideshow/2009/01/19/us/0119-INAUGPREP_index.html

A z innej becz­ki, to ja jestem cho­ry i jesz­cze dziś będę sie­dział w domu.

Olimpiada

Cześć, cześć i czołem.

Dziś poje­cha­łem do Ostro­wa Wiel­ko­pol­skie­go, by napi­sać I etap okrę­go­wy Olim­pia­dy Wie­dzy o Pra­wach Czło­wie­ka. Odby­ła się ona w dość nie­sa­mo­wi­tej szko­le – I Liceum Ogól­no­kształ­cą­ce w Ostro­wie Wiel­ko­pol­skim (budy­nek jest dość powa­la­ją­cy). Moim zada­niem było odpo­wie­dzie­nie na pyta­nia na pod­sta­wie kazu­su. Tak w ogó­le, do tego roku trze­ba było pisać opi­nie praw­ną; od dzi­siaj – tyl­ko odpo­wia­dać na pyta­nia; w sumie było to dość dobre rozwiązanie.

Z sali wysze­dłem zado­wo­lo­ny, choć nie wiem, jak mi poszło – nie za bar­dzo mam porów­na­nie; coś takie­go pisa­łem pierw­szy raz w życiu.

Nie było mnie dzi­siaj w szko­le, ale tak się szczę­śli­wie zło­ży­ło, że wie­lu lek­cji nie stra­ci­łem (każ­dy wie, że potem śred­ni chce się to wszyst­ko prze­pi­sy­wać i nad­ra­biać). Nie liczę na zwy­cię­stwo; jeśli dostał­bym się do kolej­ne­go eta­pu, był­bym bar­dzo zado­wo­lo­ny, ale nie sądzę… Następ­ny etap, to egza­min ust­ny – masa­kra. Ale czy nie cudow­nie było­by być zwol­nio­nym z matu­ry z WOSu???

Pozdra­wiam wszystkich