Królowa PRL – ciekawy artykuł poświęcony permanentnemu braku papieru toaletowego dawniej.
Co mają “Dziady” do Obamy
Obama jest już jeden dzień prezydentem, a ja dziś pierwszy dzień po mojej dwudniowej niebytności byłem w szkole. Omawiamy teraz „Dziady” i o to, co można bardzo łatwo zauważyć, choć może się to wydawać dość śmieszne:
W „Dziadach” cz. III, w scenie V – widzenie ks. Piotra, czytamy:
(…)
Patrz! – ha! – to dziecię uszło – rośnie – to obrońca!
Wskrzesiciel narodu,
Z matki obcej; krew jego dawne bohatery,
A imię jego będzie czterdzieści i cztery.
Obama jest 44. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Może to śmieszne, ale taka zachodzi zbierzność.
Mówię o dziadach, więc temat pokrewny: Dziś Dzień Babci, a jutro Dzień Dziedka – przypominam!
===Dodane później===
Znalazłem takie oto ładne zdjęcia z inauguracji:
http://www.nytimes.com/ref/us/politics/2009_INAUGURATION_SS_index.html
Dzień inauguracji
Wszyscy dookoła podniecają się nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych, który dzisiaj będzie zaprzysiężony. Na całym świecie ludzie wpadają w amok na samo słowo «Obama».
W sumie to nie mój prezydent; ale, żeby nie było, przygotowałem parę ciekawych linków odwołujących do strony New York Timesa. Warto zobaczyć.
- Informacje o dniu inauguracji – http://projects.nytimes.com/44th_president/inauguration
- Ciekawa prezentacja na temat przemówień, które różni prezydencji wygłaszali w dniu zaprzysiężenia; od Washingtona po Obamę – http://www.nytimes.com/interactive/2009/01/17/washington/20090117_ADDRESSES.html
- Inauguracja w zdjęciach czytelników – http://www.nytimes.com/interactive/2009/01/18/us/politics/inauguration-photos.html
- Ludzie Obamy – http://www.nytimes.com/packages/html/magazine/2009-inauguration-gallery/index.html
- Nadzieje ludzi – http://www.nytimes.com/interactive/2009/01/15/us/politics/20090115_HOPE.html
- Przeprowadzka do Białego Domu – http://www.nytimes.com/2009/01/20/us/politics/20move.html
- I jeszcze coś innego – http://www.nytimes.com/2009/01/20/us/politics/20inaug.html?ref=politics
- Ustawienie sceny – http://www.nytimes.com/slideshow/2009/01/19/us/0119-INAUGPREP_index.html
A z innej beczki, to ja jestem chory i jeszcze dziś będę siedział w domu.
Olimpiada
Cześć, cześć i czołem.
Dziś pojechałem do Ostrowa Wielkopolskiego, by napisać I etap okręgowy Olimpiady Wiedzy o Prawach Człowieka. Odbyła się ona w dość niesamowitej szkole – I Liceum Ogólnokształcące w Ostrowie Wielkopolskim (budynek jest dość powalający). Moim zadaniem było odpowiedzienie na pytania na podstawie kazusu. Tak w ogóle, do tego roku trzeba było pisać opinie prawną; od dzisiaj – tylko odpowiadać na pytania; w sumie było to dość dobre rozwiązanie.
Z sali wyszedłem zadowolony, choć nie wiem, jak mi poszło – nie za bardzo mam porównanie; coś takiego pisałem pierwszy raz w życiu.
Nie było mnie dzisiaj w szkole, ale tak się szczęśliwie złożyło, że wielu lekcji nie straciłem (każdy wie, że potem średni chce się to wszystko przepisywać i nadrabiać). Nie liczę na zwycięstwo; jeśli dostałbym się do kolejnego etapu, byłbym bardzo zadowolony, ale nie sądzę… Następny etap, to egzamin ustny – masakra. Ale czy nie cudownie byłoby być zwolnionym z matury z WOSu???
Pozdrawiam wszystkich
Zmiana pogody
Wiem, że to nudne, mówić ciągle o pogodzie, ale tym razem warto. A to dlatego, że spadł piękny śnieg i mój widok za oknem wygląda tak:
Od razu lepiej…
Już po diagnozie
Wczoraj napisałem Materiały diagnostyczne, czyli próbę matury z matematyki na poziomie podstawowym dla klas drugich. Innymi słowy: czy króliki przeżyją doświadczenie.
I chyba przeżyją. Test był, jak na mój gust, dość prosty i nie zrobiłem jednego zadania za 2 punkty. Oczywiście nigdy nie można mieć stu procentowej pewności, tym bardziej, że w niektórych zadaniach wyniki wychodziły dość dziwne. Jednak moim zdaniem test był bardziej na liczenie, niż na myślenie.
Zadanie za 5 punktów było dość proste, choć było przy nim dużo roboty.
Nie zmienia to jednak faktu, że sama idea zmiany zasad matur, o której pisałem poprzednio, jest idiotyczna i nie na miejscu.
Diagnoza i absurdy MEN
Wbrew pozorom nie chodzi mi o diagnozę lekarską, choć wiele ma wspólnego z tym, o czym zamierzam pisać.
Wczoraj wspomniałem, że
W szkole jest dość ciepło, choć na początku było nieciekawie. Więc, gdy ogłaszano nam, że w piątek, tj. jutro o 12.30 piszemy (my, drugie klasy) próbną maturę z matmy, to powiedziano nam, by przede wszystkim ciepło się ubrać.
No właśnie. Jestem z pechowego rocznika 1991, który ma zaszczyt być realizacją najskrytszych pragnień naszych miłościwie (już na szczęście) nie panujących eks-ministrów edukacji, którzy wpadli na genialny pomysł, co by od 2010 roku matura z matmy była obowiązkowa. Jednak w porę puknęli się w czoło i zmienili formułę egzaminu na poziome podstawowym. Niewtajemniczonym objaśnię, iż będzie on wyglądał tak, że najpierw będzie 20 – 30 zadań audiotele (tak się mówi na zadania zamknięte, tj. te z dystraktorami a, b, c, d) a potem kilka zadań otwartych z różnym stopniem trudności. Co ja mówię! Przecież gradacja trudności jest niepedagogiczna (czyli tak naprawdę są zadania za 2, 3, 5 pkt. itd.).
Byliśmy zagrożeni niezdaniem (tzn. skromnie mówiąc ja nie, bo ja taki słaby nie jestem; mam trójki i czwórki, chociaż piątki też się w liceum zdarzały) matury. W każdym razie, Centralna (albo Okręgowa) Komisja Egzaminacyjna wpadła na pomysł, że dziś napiszemy próbną maturę. Sam pomysł jest dobry, choć każdego na początku przestraszył. Dobrze, że CKE jest zainteresowana tym, jak sobie radzimy. Wedle mojego scenariusza, który obowiązywał przed ogłoszeniem nowej formuły, połowa by tej matury nie zdała i potem musieli by to wszystko odkręcać.
To tyle jeśli chodzi o maturę z matmy, ale tematu matur w ogólę jeszcze nie kończę. Warto jeszcze wspomnieć o rewolucji maturalnej, którą Ministerstwo Edukacji ogłosiło niedawno (mieli szczęście – ledwo się zmieścili w terminie; zasady gry można zmienić najpóźniej na 2 lata przed pisaniem egzaminu) zmiany w zasadach zdawania. Wedle tego są trzy przedmioty obowiązkowe: język polski • język nowożytny • matematyka. Aby zdać egzamin, trzeba zaliczyć ta trzy przedmioty na poziomie podstawowym. I tu kryje się absurd numer jeden: nie można zdać od razu polskiego, czy angielskiego na poziomie rozszerzonym, tylko trzeba najpierw na poziomie podstawowym. Co więcej: jeśli ktoś chce zdać na poziomie rozszerzonym, np. polski (jak ja), to musi wpierw zdać podstawę a później rozszerzenie (czli de facto z polskiego czekają mnie 3 egzaminy: podstawa, rozszerzenie i ustny – rewelacja) – to jest absurd numer 2. A teraz najlepsze: przedmioty rozszerzone są liczone jako przedmioty dodatkowe, których można zdawać najwyżej trzy!!! Czyli nie można przykładowo zdać angielskiego, polskiego, wosu i historii na poziomie rozszerzonym (co jest wymagane na studia), bo delikwent nie zmiściłby się w limicie.
Zgodnie stwierdziliśmy, że wymyśłał to jakiś idiota. Nie chcę więcej się nad tym rozwodzić, bo czuję, jak mi ciśnienie rośnie.
Poza tym rozporządzenie zostało wprowadzone cichaczem tak, by nikt tego nie zauważył – nikt nigdzie o tym nie mówił i dowiedzieliśmy się o tych rewelacjach w zasadzie przypadkowo.
Jeśli ktoś ma ochotę zapoznać się z tym, zapraszam do lektury. Tekstu jednolitego rozporządzenia jeszcze nie ma, więc zrozumienie tego nie jest takie proste.
PS. Niewiele osób wie, że w sierpniu została po raz kolejny zmieniona lista lektur – również cichaczem.
===Dopisane kilka chwil później===
Z tego, że jest ta diagnoza, to w sumie się cieszę i większość uznała, że to rzeczywiście dobrze, że coś takiego jest organizowane. Inna zaleta jest taka, że idę do szkoło na 12.30 i to tylko na 180 minut (tyle trwa egzamin), dzięki czemu mogę się potem jeszcze z kimś spotkać. Nie mogę się już doczekać. 😉
Czwartek, rano
Dość dawno nie pisałem. Chociaż właściwie, to o czym miałem pisać. Z drugiej strony – 4 dni, to nie jest znowu aż tak długo. Chociaż wiem, że moje wpisy i tak są raczej mało treściwe. Jak będę miał o czym pisać, to pewnie się poprawię. Niniejszy post ma tytuł taki, jaki ma, a to dlatego, że raczej mam problem z wymyślaniem tytułów. Dlatego wpisałem po części datę – lepsze to, niż nic.
Jeśli chodzi o jakieś ciekawe rzeczy, to tu raczej debet. Nie zaliczyłem kartkówki ze znajmości „Dziadów”, choć czytałem je 2 razy – no cóż, życie bywa niesprawiedliwe. A nawet bardzo, bo co ja poradzę, że nie mam pamięci do nazwiski; imion osób w mojej obecnej klasie uczyłem się pół roku. Podobnie było z „Kordianem”, ale za drugim razem mi się udało, więc i teraz, gdy podejdę drugi raz, na pewno będzie lepiej.
Z innych rzeczy szkolnych, to mam dzisiaj sprawdzian z chemii, który miał być przed Bożym Narodzenie, ale…
Jeśli chodzi o aurę, to mi się podoba, choć wszyscy wokoło narzekają, a zdaniem Kamila Durczoka jest to już prawie klęska żywiołowa. W końcu ‑15° C to jeszcze nie jest aż taki wielki mróz. Oczywiście zdarza się to u nas tylko przez parę dni w roku, a szkoda, bo teraz tak śnieg fajnie skrzypi. Z komentarzy wiem, że JŻ marznie – najlepiej usiąść przy kaloryferze. (Choć tu pojawia się problem, bo rano kaloryfery są zimniejsze, niż cokolwiek innego)
W szkole jest dość ciepło, choć na początku było nieciekawie. Więc, gdy ogłaszano nam, że w piątek, tj. jutro o 12.30 piszemy (my, drugie klasy) próbną maturę z matmy, to powiedziano nam, by przede wszystkim ciepło się ubrać 😉
Pozdrawiam
Jeszcze trochę zimy
Zrobiłem dziś kilka zdjęć, które pokazuję, że jest u nas trochę śniegu, a temperatura łaskawie (jak na zimę przystało) spadła choć trochę poniżej zera. Ale niewiele.
Zdjęcia są dość kiepskie, bo były robione wieczorem. W zaktualizowanej galerii więcej zdjęć »
Gułag dzisiaj
After the Gulag – The New York Times > World > Slide Show > Slide 1 of 14
Powyżej znajduje się link do wyjątkowo ciekawego fotoreportażu, który znalazłem dzisiaj w Internecie.
Pokazuje on, że łagry, które zostały poprzekształcane w więzienia, obecnie bardziej przypominają przymusowy ośrodek wczasowy, niż zakład poprawczy. Może to tylko taka przykrywka, ale z wierzchu nie wygląda to tak źle.
Witam
Szczęśliwego Nowego Roku!
He, he… No i tyle. To właściwie wszystko. Od dawna zapowiadałam jakąś wielką zmianę i właściwie to jest to prawda, bo rzeczywiście to, co stało się na stronie głównej – jest dużą zmianą. A polega ona na tym, że założyłem swój blog. A właściwie przekształciłem to, co już było. Nie wiem, czy ktokolwiek będzie to czytał, ale jakąś nikłą nadzieję mam.
W zamian – ja postaram się nie pisać głupot. A przynajmniej nie tak dużo.
Aha. Mam jeszcze taki pomysł, że będę na tym moim blogu łaskawie informował o tym, co ciekawego znalazłem w sieci.