Zima u nas już ponoć jest, chociaż nie ma śniegu. Jednak od pewnego czasu już zdałem sobie sprawę, że jesień, zima i wczesna wiosna, to najlepsze pory na zwiedzanie lasów. Można wtedy zobaczyć miejsca normalnie niedostępne z powodu krzaków, wysokich traw, roślinności.
W tym tygodniu wybrałem się w okolice Wzgórz Ostrzeszowskich – podobnie, jak rok temu (chociaż rok temu był śnieg i było bardziej malowniczo).
Najpierw pojechałem do rezerwatu, tego samego, co rok temu. Niestety, ale śnieg miał swoje dobre strony. Gdy tylko zjechałem z drogi wojewódzkiej na drogę lokalną („wiejską”) przy drodze i w rowach przywitały mnie hałdy śmieci. Można powiedzieć, że wieś byłaby wspaniała, gdyby nie jej mieszkańcy. Brak szacunku dla środowiska i przestrzeni wspólnej widać tu na każdym kroku. Pomimo zmiany przepisów (już ponad 10 lat temu) nakazujących pobierać gminom podatek śmieciowy, cały czas można się natknąć na śmieci w lasach, na polach i na łąkach. Dla niektórych ciągle łatwiej jest wywalić stare opony do lasu, niż zawieźć je do punktu nieodpłatnej zbiórki.
Bardzo negatywnym zjawiskiem jest też asfaltowanie dróg lokalnych na wsi – dróg, po których prawie nikt nie jeździ. Niestety, ale zrobienie „porządnej drogi” kończy się łamaniem przepisów, przekraczaniem prędkości, rozjeżdżaniem ostatnich bastionów dzikiej przyrody, no i rzecz jasna przy takiej drodze zaraz pojawiają się śmieci (wyraźnie rzucają się w oczy wywalone przy drogach opakowania po wikcie z McDonalda – dobrze, że ten przybytek porzucił stosowanie plastiku).
Jednak dojechałem w końcu do lasu, który chciałem odwiedzić. Zrobiłem sobie pętelkę po lesie, który to sam las nie jest zbyt ciekawy. W dodatku w środku lasu są pola, leśnictwo, jakieś pojedyncze domy – generalnie nie jest to odludzie. Chociaż teren i tak jest dosyć ciekawy. Dopiero na końcu spotyka nas nagroda w postaci możliwości zajrzenia do niewielkiego rezerwatu wijącego się nad strumieniem. Tam robi się na chwilę magicznie. Są wysokie, pomnikowe drzewa, meandry strumienia, jakieś polanki, słońce przebijające spomiędzy drzew. Na końcu jest rozlewisko i malowniczy wąwóz (przez który przebiega droga dojazdowa).
Potem jeszcze odwiedziłem kolejne ciekawe miejsce, gdzie znajdują się stawy i lasy (rok temu tam nagrałem wydrę). Gdy byłem w tym miejscu rok temu, było bardzo malowniczo, bo wszystko było pod śniegiem. W tym roku nie było już tak pięknie, bo na drodze było błoto i kałuże. W nagrodę jednak odkryłem kilka nowych ścieżek.
Na końcu po drodze oglądałem z zewnątrz drewniany kościół usytuowany wśród pól.