Tatry

Przed wyjaz­dem stu­dio­wa­łem z uwa­gą przez kil­ka tygo­dni komu­ni­ka­ty tury­stycz­ne TPN zasta­na­wia­jąc się, czy wyjazd w Tatry w maju w ogó­le jest dobrym pomy­słem. Te komu­ni­ka­ty były bowiem napi­sa­ne bar­dzo alar­mi­stycz­nym tonem, a ja nie chciał­bym zostać tury­stą, któ­re­go TOPR musiał­by ścią­gać skąd­kol­wiek. Pomi­mo tego, że mam kil­ku­let­nie doświad­cze­nie w gór­skich wędrów­kach i zawsze sta­ram się dobrze przygotować.

Oka­za­ło się, że moje oba­wy były zde­cy­do­wa­nie nie­po­trzeb­ne. Pla­no­wa­łem głów­nie zwie­dzać Tatry Zachod­nie, gdzie śnieg leży gdzie­nie­gdzie w naj­wyż­szych par­tiach, a o Tatrach Wyso­kich myśla­łem, ale nie wybra­łem się osta­tecz­nie w tę par­tię gór z dwóch powo­dów. Pierw­szym powo­dem była nie­naj­lep­sza pogo­da, czy­li deszcz. Ale był powód dru­gi, bar­dzo pro­za­icz­ny: roz­ko­pa­ne Kuź­ni­ce. Pod­sta­wo­wa baza wypa­do­wa w Tatry Wyso­kie pod­da­wa­na jest wła­śnie wiel­kie­mu remon­to­wi spra­wia­ją­ce­mu, że wła­ści­wie nie da się tam w ogó­le doje­chać (mam na myśli rzecz jasna komu­ni­ka­cję lokal­ną). Prze­ko­na­łem się o tym wra­ca­jąc dru­gie­go dnia ze Ścież­ki Nad Regla­mi, gdy wylą­do­wa­łem w Hote­lu Gór­skim na Kala­tów­kach myśląc o tym, że już za chwi­lę będę jechać do swo­je­go pen­sjo­na­tu. Oka­za­ło się, że to nie­moż­li­we, bo z samych Kuź­nic trze­ba jesz­cze dra­ło­wać kilo­me­try, żeby dojść do cen­trum Zako­pa­ne­go. Zaję­ło mi to dodat­ko­wo ok. 1,5 godziny.

Tak więc skon­cen­tro­wa­łem się na Tatrach Zachod­nich, do któ­rych mam wiel­ki sen­ty­ment, z uwa­gi na moją pierw­szą poważ­ną wyciecz­kę w Tatry kil­ka­na­ście lat temu.

Dolina Kościeliska

Co tu dużo opi­sy­wać. Zaczą­łem zwie­dza­nie od Doli­ny Koście­li­skiej, któ­rą zna każ­dy. Nie zmie­nia to fak­tu, że jest bar­dzo uro­kli­wa. Jed­nak mój ulu­bio­ny frag­ment to wędrów­ka przez Wąwóz Kra­ków. Wcho­dze­nie po dra­bi­nach i wcią­ga­nie się po łań­cu­chach jest zde­cy­do­wa­nie dla mnie!

Dolina Strążyska

Dru­gie­go dnia wybra­łem się sym­pa­tycz­ną tra­są, któ­rą odkry­łem w 2015 roku: Doli­ną Strą­ży­ska, a potem Ścież­ką nad Regla­mi do Hote­lu Gór­skie­go i do Kuź­nic. Nie­ste­ty byli ludzie. Co praw­da w licz­bie ogra­ni­czo­nej, ale jednak.

Doli­na Strą­ży­ska to chy­ba naj­pięk­niej­sza doli­na. Jest krót­ka, ale wąska. Cią­gnie w niej chłód. Koń­czy się pola­ną od pod­nó­ży Giewontu. 

Ścież­ka nad Regla­mi przy­po­mi­na mi czer­wo­ny szlak wiją­cy się wokół Babiej Góry, przy doj­ściu do Schro­ni­ska na Mar­ko­wych Szcza­wi­nach. Idzie się w mia­rę rów­ną dro­gą wzdłuż zbo­cza góry. Bar­dzo cie­ka­wa trasa.

Dolina Chochołowska

Tutaj byłem pierw­szy raz. Pogo­da była nie­cie­ka­wa: cią­gle pada­ło. Ale wybra­łem tę doli­nę ze wzglę­du na to, że jest pra­wie pła­ska. Tak więc wędrów­ka nie jest męczą­ca nawet w desz­czu. Doli­na jest dłu­ga, ale dosyć nud­na. Do tego moc­no skomercjalizowana.

Dopie­ro po ok. 1 godzi­nie wędrów­ki robi się cie­ka­wiej – tam, gdzie koń­czy się asfalt.

Tatry w 2015 roku

Doli­na Kościeliska

Doli­na Strążyska

Doli­na Roztoki

Dro­ga na Halę Gąsienicową

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *