(1) Właśnie wróciłem z rwania wiśni. Byłem tam od 8.00 do ok. 15.00. Zebrałem około 25 koszyków; będę z tego miał może z 15 zł… No cóż – już wiem, jak było w łagrach. Jutro też idę.
(2) A gdy wróciłem, okazało się, że w Warszawie rozróba jak rzadko. Kupcy postanowili pójść w ślady górników, rolników i stoczniowców zachowujących się jak koty na wiosnę – też poszli rzucać płytami chodnikowymi. Jest to oględnie mówiąc obrzydliwe (i trochę śmieszne też). Naszą stolicę szpacą blaszane budy rozlokowane w centrum miasta, ale nie można ich usunąć. Ważne, by władze Warszawy się nie ugięły; skoro kupcy nie chcą opuścić hal po dobroci – to jest to tylko i wyłącznie ich problem; komornik ma prawo użyć różnych środków. Tak więc krzyki typu „gdzie jest demokracja?!” i pokazywanie spałowanych pleców jest nie na miejscu. Z resztą w Kaliszu jest niewiele lepiej; właściwie nie ma żadnego ładnego placu, bo na Nowym Rynku urządzono targ i teraz nie dość, że to miejsce zostało pozbawione wszelkiego uroku i zostało zaśmiecone, to postrzegane jest również jako wylęgarnia menelstwa. Jak było tam kiedyś, można zobaczyć tutaj.
Niestety Warszawa jest stolicą.
(3) Pogoda może być, ale gorąco nie jest.
(4) Jeszcze jedno; warto coś napisać o najnowszym wybryku prezesa Imperium Toruńsko-Katolickiego i Ojcu-Dyrektorze Pewnej Rozgłośni. W czasie zlotu* RRM w Częstochowie, kolejny raz zabłysnął swoją erudycją błyszcząc rasistowskim kawałem. Można przeczytać o tym tutaj. Bez odszczeknięcia się nie obyło.
(5) Za tydzień jadę do Świeradowa. Chodziła mi po głowie wycieczka, do Drezna, ale to jednak zbyt daleko.
* Niektórzy mówią, że to była pielgrzymka; ale na pielgrzymkę ludzie idą się modlić, kontemplować, ewentualnie śpiewać nabożnie pieśni. Nie idą tam w celu zakupienia telefonów komórkowych, wysłuchania nowych strategii marketingowych, podżegania do nienawiści, czy też wysłuchania orędzia eks-premiera.
ooo a gdzie na te wiśnie chodzisz?
Tuż koło mojego domu jest sad. Ale to już raczej musztarda po obiedzie, choć myślę, że można jeszcze próbować.