Już rok 2010!
Na stronie NYT można znaleźć zdjęcia z obchodów z całego świata: http://www.nytimes.com/slideshow/2010/01/01/world/20090101_NEWYEAR_GLOBAL_index.html
wycieczki, krajobrazy, zdjęcia i inne głupoty
Już rok 2010!
Na stronie NYT można znaleźć zdjęcia z obchodów z całego świata: http://www.nytimes.com/slideshow/2010/01/01/world/20090101_NEWYEAR_GLOBAL_index.html
Nadeszły Święta Bożego Narodzenia. Przez te 2 – 3 dni pozwólmy sobie nic nie robić. Nie myślmy o maturach i innych głupotach. Nie przejmujmy się zmywaniem leżącym w zlewie, nie biegajmy za plamami na obrusie. Nadszedł czas miłego odprężenia i cieszenia się z każdej chwili. Tego życzę wszystkim odwiedzającym moją stronę.
Mam chwilę przerwy, dobry więc to czas, by zaktualizować stronę. A trochę ją zapuściłem. Istnieje więc duże niebezpieczeństwo, że nie napiszę o tym wszystkim, o czym bym chciał.
Matury. Jakiś miesiąc temu pisaliśmy próbną maturę z matematyki (tej, o której już tyle razy pisałem). Jej bezsens ukazał się w arkuszu w całej swej krasie, a potwierdziły to jeszcze wyniki. Gdy je obwieszczono, opinie były sprzeczne:
Aż 76 proc. tegorocznych maturzystów zdało próbną maturę z matematyki – ogłosiła wczoraj Centralna Komisja Egzaminacyjna. Według dyrektorów szkół do dobry wynik.
Próbę zaliczyło 76 proc. – Jeśli taki wynik powtórzy się w maju, będzie to tragedia narodowa – ostrzega szef CKE.
Jest to trochę śmieszne. Moim zdaniem, matura poszła dobrze, bo myślałem, że nie zda ok. 50%. I tak było, ale nie w liceach, gdzie zdało 80% uczniów. Ale co z tego, kiedy zadania zupełnie nie były zróżnicowane i tak naprawdę niewiele sprawdzały. Pokazuje to krzywa wyników z poszczególnych zadań, na której widać, że były one do bani.
Dostaniemy około 15 wyniki matur, które będą wyglądały mniej więcej tak:
911123 | 0 | 1 | 0 | 1 | 1 | 1 | 0 | 1 | 1 |
Czyli będziemy sobie mogli zgadywać, co zrobiliśmy dobrze, a co źle. Wyniki ogólnopolskie są dostępne tutaj.
Ale nie samą maturą z matmy żyje człowiek. Trzecioklasiści żyli jeszcze wymysłami wydawnictwa Operon, które w ramach „świetnego” chwytu marketingowego proponują wątpliwej jakości reklamę, czyli zafundowanie próbnej matury. Krążą bowiem plotki, że OKE nie chce takowej organizować, jak to drzewiej bywało. Ja pisałem z polskiego, angielskiego i historii. Ogólnie poszło mi dobrze, choć nauczyciele u mnie w szkole się zbuntowali i powiedzieli, że matur z polskiego nie będą sprawdzać. Więc po co w ogóle je pisaliśmy? Za to maturę z historii rozszerzonej napisałem najlepiej w szkole. Jakiś chociaż sukces.
Moja osiemnastka. 23 listopada 2009 roku skończyłem osiemnaście lat. Niech żyję ja!
Pogoda. Jest już grudzień, więc jest też mróz. Zapowiadano śnieg w całej Polsce, ale oczywiście nic z nieba nie zleciało.
Rok szkolny rozpoczął się na dobre. Jest to dla mnie też rok maturalny. Ale po co się nad tym rozwodzić…
Wreszcie zaczyna się Jesień – zdecydowanie najładniejsza pora roku. Myślę, że w weekend będę miał wystarczająco dużo czasu, by zrobić jej parę zdjęć. Po kilku dniach bardzo deszczowych teraz zrobiło się ciepło i ładnie – choć na tym mi akurat nie zależy. Dla mnie najważniejsze są kolory. W tym roku przeżyłem jesień dwa razy: w Hamm i w Kaliszu.
Dzisiaj nie poszedłem do szkoły, bo dziś wielki dzień. A przynajmniej dość ważny dla mojej szkoły podstawowej (SP nr 15 w Kaliszu im. Szarych Szeregów). Po 50 latach oczekiwania szkoła doczekała się obiektów sportowych z prawdziwego zdarzenia, na których uroczystym otwarciu występuję.
Na koniec jeszcze słowo maturalne: zacząłem już przygotowania. Z matmy, historii, WłOSu…
Jeśli chodzi o komputerowy kanał, to przyzwyczaiłem się już do czystki na dysku (i nienaturalnej prędkości komputera). W sumie sprzęt został już przywrócony do życia.
Mininisterstwo Edukacji Narodowej – jak donosi „Gazeta Wyborcza” – poszło ostatecznie po rozum do głowy; pani z fryzurką w trójkącik – Katarzyna Hall (która znana jest między innymi z poglądu, że najlepsze są szkoły prywatne), podjęła pierwszą dobrą decyzję od… chyba początku swej kadencji. Chodzi o szeroko przeze mnie wałkowaną sprawę matury. Pisałem już o tym nie raz, zwracając uwagę na absurdalny pomysł ograniczenia możliwych zdawanych przedmiotów na poziomie rozszerzonym do trzech. Całe szczęście – ma się to zmienić.
2010 – trzy egzaminy obowiązkowe: język polski i obcy, ale zamiast jednego przedmiotu do wyboru wchodzi obowiązkowa matematyka. Wszystkie na poziomie podstawowym. I do sześciu przedmiotów dodatkowych, na poziomie podstawowym albo roszerzonym. Źródło: „Gazeta Wyborcza”
Parę tygodni temu, gdy nie było jeszcze wiadomo – jak matura będzie wyglądać, napisałem do CKE list – ale odpowiedzi, jak na razie, się nie doczekałem. Jest tylko mały zgrzyt, który może przeszkodzić w zmianie zasad maturalnych (choć i tak jestem dobrej myśli). Zmieniając po raz kolejny warunki przystępowania do matury, K. Hall łamie prawo – bo takie zmiany można wprowadzać najpóźniej na dwa lata przed ich wejściem w życie. Dlatego poprzednio absurdalne zmiany udało się przemycić (chyba w sierpniu 2008. 2010−2008=2); 2010−2009=1.
A teraz o czymś przyjemniejszym i mniej stresującym. Powoli zaczynam się przymierzać do wyjazdu w góry; jadę do Świerdadowa w piątek; wyruszamy o 7 rano. Zachaczymy jeszcze o parę innych miejsc. To nasza przybliżona trasa:
Warto zobaczyć te zdjęcia z wojny w Iraku w 1991: http://lens.blogs.nytimes.com/2009/07/27/behind‑7/.
(1) Właśnie wróciłem z rwania wiśni. Byłem tam od 8.00 do ok. 15.00. Zebrałem około 25 koszyków; będę z tego miał może z 15 zł… No cóż – już wiem, jak było w łagrach. Jutro też idę.
(2) A gdy wróciłem, okazało się, że w Warszawie rozróba jak rzadko. Kupcy postanowili pójść w ślady górników, rolników i stoczniowców zachowujących się jak koty na wiosnę – też poszli rzucać płytami chodnikowymi. Jest to oględnie mówiąc obrzydliwe (i trochę śmieszne też). Naszą stolicę szpacą blaszane budy rozlokowane w centrum miasta, ale nie można ich usunąć. Ważne, by władze Warszawy się nie ugięły; skoro kupcy nie chcą opuścić hal po dobroci – to jest to tylko i wyłącznie ich problem; komornik ma prawo użyć różnych środków. Tak więc krzyki typu „gdzie jest demokracja?!” i pokazywanie spałowanych pleców jest nie na miejscu. Z resztą w Kaliszu jest niewiele lepiej; właściwie nie ma żadnego ładnego placu, bo na Nowym Rynku urządzono targ i teraz nie dość, że to miejsce zostało pozbawione wszelkiego uroku i zostało zaśmiecone, to postrzegane jest również jako wylęgarnia menelstwa. Jak było tam kiedyś, można zobaczyć tutaj.
Niestety Warszawa jest stolicą.
(3) Pogoda może być, ale gorąco nie jest.
(4) Jeszcze jedno; warto coś napisać o najnowszym wybryku prezesa Imperium Toruńsko-Katolickiego i Ojcu-Dyrektorze Pewnej Rozgłośni. W czasie zlotu* RRM w Częstochowie, kolejny raz zabłysnął swoją erudycją błyszcząc rasistowskim kawałem. Można przeczytać o tym tutaj. Bez odszczeknięcia się nie obyło.
(5) Za tydzień jadę do Świeradowa. Chodziła mi po głowie wycieczka, do Drezna, ale to jednak zbyt daleko.
* Niektórzy mówią, że to była pielgrzymka; ale na pielgrzymkę ludzie idą się modlić, kontemplować, ewentualnie śpiewać nabożnie pieśni. Nie idą tam w celu zakupienia telefonów komórkowych, wysłuchania nowych strategii marketingowych, podżegania do nienawiści, czy też wysłuchania orędzia eks-premiera.
Ostatni dzień pierwszego tygodnia wakacji spędziłem w Mikorzynie. Pogoda była nieszczególna, ale i tak mogłem pójść na fajny spacer. Warto zobaczyć zdjęcia.
A na południu Polski powódź. Napisałbym coś na ten temat, ale potem znowu będzie, że jestem bez serca.
Dzisiaj odbywają się wybory do Parlamentu Europejskiego. W telewizorni podają, że frekwencja we Włoszech wynosi zawsze min. 90%. A u nas? W południe zachwycali się, bo skoczyło do 6%. Żenujące.
W poniedziałek u nas w szkole była debata z dwoma kandydatami na posłów. Jednym z nich był członek klubu Samoobrony o elokwencji Kononowicza, a drugim kandydatka z Centrolewicy – ta akurat zaprezentowała się świetnie.
Zapytana, jak możnaby zachęcić Polaków do głosowania, odpowiedziała, że w naszym interesie leży wybór osób, których nie będziemy musieli się wstydzić.
Ja się z tym zgadzam. Ludzie nie chodzą na wybory, a potem taki Giertych Senior, Sobecka (wyklęta już nawet przez Kościół Toruńsko-Katolicki) czy Czarnecki ośmieszają nas.
Rozpoczął się czerwiec, więc rozpoczęła się chryja. Przynajmniej dla niektórych. No cóż… trzeba się było uczyć…
Ja już żyję końcem roku i nie martwię się. Właściwie, to chyba wszystko mam już załatwione. Dziś jest pierwsza sobota od dawna, kiedy nie muszę się uczyć. Mogę sobie poczytać książkę, poogladać film, upiec ciasto, zrobić, co mi się podoba. Nie do końca jest to prawda, bo dziś mam egzamin z gramatyki angielskiej, ale potem… Wakacje. A po wakacjach – klasa maturalna. (brrreee)
W nadchodzącym tygodniu podchodzę do egzaminu Pearson Language Assessment Level 4, czyli z angielskiego na poziomie C1 (zaawansowany).
W ostatnim wpisie obwieściłem triumfalne nadejście wiosny, co obecnie się potwierdza, ale jeszcze 3, czy 4 dni temu mieliśmy pierwszy dzień zimy tej wiosny. Była taka zadymka, że w ciągu 2 godzin spadło tyle śniegu, co normalnie w ciągu całego dnia. Ale następnego dnia nie było już po nim śladu.
A teraz co u mnie. Mam teraz trochę wolnego bo od poniedziałku do środy mam rekolekcje. Ale za to w czwartek i w piątek będę miał w sumie 3 sprawdziany. Poza tym muszę przygotowywać się do szkoły; prace semestralne etc.
Tymczasem dzisiaj jadę na Targi Edukacyjne.
Wiele ciekawych rzeczy zdażyło się w mijającym tygodniu. Tym, co mnie najbardziej zbulwersowało, był strajki górników, którzy pomimo zarabiania 5 tys. brutto na miesiąc mieli czelność przyjechać do Warszawy i zatruć życie jej mieszkańcom. Najgorsze jest to palenie opon, za które… (lepiej nie będę kończyć)
Dzisiaj jest piątek – piątek trzynastego. Żeby było śmieszniej, to już drugi raz w tym roku. Pewien Dyrektor pewnego radia X z pewnością uznaje to za spisek masonów i wiadomych ONYCH.
Ale ja się takimi sprawami nie przejmuję, bo za bardzo przesądny nie jestem, a dziś sumarycznie miałem udany dzień. Poza tym, że od dwóch dni męczy mnie sprawa podręcznika od polskiego: kupiłem sobie najnowszy (jak twierdzili w ksiegarni) – faktycznie (!) z 2008 roku. Niestety okazało się, że jest już też wersja z 2009, która dość znacząco się różni. Zastanawiam się, czy sprzedać „stary” w antykwariacie. Ale 25 zł i tak za niego niedostanę.
A teraz koniec głupot. W ramach ukulturalniania i odchamiania (świetny pomysł) naszej szkoły w tym miesiącu udajemy się aż do dwóch instytucji kulturalnych ;-). Po pierwsze, to w poniedziałek byłem na filmie „Popiełuszko”, co do którego zdania są podzielone. Niektórzy uważają, że obraz jest zbyt „płaski” i że aktor kiepski. Ja jestem całkiem zadowolony, z zainwestowanych 12 zł. Bowiem film nie tchnie tą męczoną wszędzie martyrologią i w ciekawy sposób oddaje realia lat 80. Trochę się obawiałem, czy reżyser nie przedobrzy z humorem, ale jest OK. Niestety Glemp aktorem jest miernym.
A za tydzień idziemy do teatru (wolę chodzić do teatru, niż do kina) kaliskiego na „Szalone Nożyczki” - komedię. Podobno warto.
Kilkakrotnie poruszałem już temat naszej kochanej matury z matematyki. Przypomnę, że w związku z nią zorganizowano nam próbę, z której miałem 72%. U mnie w szkole diagnoza poszła dobrze, choć są osoby które by nie zdały. Ale są szkoły w Kaliszu, w których na palcach liczono uczniów, którzy zdali. Żeby było śmieszniej, okazało się, iż prawie połowa uczniów, którzy brali udział w próbnej maturze – na prawdziwej by nie zdało. To znaczy, że te osoby miały mniej niż 30%. [Swoją drogą, że to żenujące.]
Odsyłam do artykułu z „Gazety Wyborczej” na ten temat. Szkoda tylko, że ten, kto to pisał nie umie interpretować danych statystycznych. Jest tam napisane tak:
Eksperci z kuratorium, opracowując sprawdzone przez nauczycieli matematyki testy, wyznaczyli pięć stopni łatwości zadań. Testu za bardzo łatwy nie uznał ani jeden uczeń z klas z matematyką podstawową. Dla 59 proc. uczniów z LO test był trudny, a dla 21 proc. bardzo trudny. Jeszcze większe problemy z zadaniami mieli uczniowie techników, bo aż dla 48 proc. z nich zadania były wyjątkowo trudne, tak oceniło je też 59 proc. uczniów liceów profilowanych.
59%+21%=80%
Wniosek jest jeden: w 2010 czeka nas chryja i rzeź.
Choć ferie trwają nadal, ja musiałem wrócić do rzeczywistości. W pierwszym tygodniu byłem na wycieczce w górach (wreszcie zebrałem się w sobie, bo coś o tym napisać). A teraz czeka mnie ustny etap Olimpiady Wiedzy o Prawach Człowieka. Staram się do niego przygotować najlepiej, jak potrafię, choć nie jest to proste, gdyż trochę przypomina to błądzenie w ciemnościach. Raczej nie liczę na przejście do kolejnego etapu (a tym samym braku konieczności zdawania matury z WOSu), ale chcę się zaprezentować najlepiej, jak potrafię.
Dlatego też nie za bardzo znajduję czas na napisanie czegokolwiek. Tak więc trzymam za siebie kciuki.
PS. Żeby nie było tak drętwo, napiszę coś o tym, co dzieje się na świecie. A na świecie (także u nas) kryzys, o którym bębni się już w sumie od września. A to pech: myślę, że póki nie przestanie się o tym mówić, to zapaść się nie skończy. To, co dzieje się na rynku osacza nas ze wszystkich strona. Np. trwa debata, czy powinno się wprowadzić u nas €.
PPS. Znalazłem świetny wpis na blogu D. Chętkowskiego (blog „Polityki”) o tym, jak G… przyciąga g…