Ależ gorąco! Zarówno na dworze, jak i w środku. A jutro będzie jeszcze cieplej; jutro będzie sądny dzień – wyniki egzaminu maturalnego 2010. Od samego rana z radia, telewizji i prasy będziemy mieli do czynienia z zastępami wszelakich ekspertów i „ekspertów”, którzy mają pełne garście świetnych pomysłów, z wprowadzeniem płatnych studiów włącznie.
Matury oczywiście są już od miesiąca sprawdzone, ale CKE musi te wszystkie dane zanalizować, przetrawić, wymalować piękne wykresiki i tabelki, policzyć staniny i jeszcze zastanowić się, jak wyniki zaaplikować opinii publicznej. Ja dochodzę do wniosku, że nie ma to większego znaczenia: i tak, i tak będzie źle. Jeśli pójdzie zbyt dobrze, zaraz będziemy słuchali, jaka to matura prosta, banalna, jaki to poziom niski i jaka ta młodzież niedobra. A jeśli pójdzie źle, będzie „katastrofa narodowa” (ogłoszona pół roku temu przez szowinistów z „Rz”), brak przyszłości, młodzież zła i okropna, niedobra i w ogóle się nie uczy. Jednym słowem czeka nas ciężki dzień; w języku historii literatury nazywa się to „wina tragiczna” – hamartia.
Chciałbym, żeby poszło mi dobrze (a któż by nie chciał), ale nigdy nie można być pewnym wyniku. Chociaż ja w tej chwili nie jestem nawet pewien tego o której godzinie dies irae nastąpi.
A poza tym byłem dzisiaj po raz pierwszy na wycieczce rowerowej w Gołuchowie.
Dopisane po chwilce
A oto, jakie rewelacje dot. niedzielnych wyborów, głosi ojciec i dyrektor w jednym jedynej słusznej stacji, przywódca kościoła toruńsko-katolickiego:
- Pamiętajcie, najbliższa niedziela jest bardzo ważna. I wszyscy ludzie, także na tych terenach powodziowych, kochani musimy się zmobilizować, bo to jest walka o Polskę! – wzywał redemptorysta. – Wszystkie wioski, zmobilizować się. Niech nam i ta powódź wiele powie ostatnia, i niech nam powie ta tragedia narodowa pod lasem katyńskim ostatnio. Zobaczcie, kto to zrobił, kto do tego doprowadził.
(cyt. za Głos Rydzyka)
Czegoś tak obrzydliwego chyba jeszcze tam nie było.
Można więc dodać, że sądny dzień będzie także w nadchodzącą niedzielę, w dzień wyborów prezydenckich.