Księga poznania

Nie­ca­ły tydzień temu, we wto­rek, mia­łem obro­nę. W sobo­tę – abso­lu­to­rium. Jed­nym sło­wem jestem magi­strem, a stu­dia, któ­re dopie­ro co roz­po­czą­łem, mam już za sobą.

Z tej oka­zji – prze­wrot­ny cyta­cik okolicznościowy.

Choć filo­zo­fię studiowałem,
medycz­ny kunszt, arka­na prawa
i teo­lo­gię też, z zapałem
god­nym, zaiste, lep­szej sprawy,
na nic się zda­ły moje trudy —
jestem tak mądry, jak i wprzódy!

Zwą mnie magi­strem, ba, doktorem!
Od lat dzie­się­ciu za nos wodzę
po krę­tej poszu­ki­wań drodze
swych uczniów głup­ko­wa­tą sforę
i widzę, że nic nie wiem przecie.

Ta myśl, jak kamień, ser­ce gniecie!

I cóż, żem jest mędr­szy niż owe gaduły
magi­stry, dok­to­ry, pisma­ki i klechy,
że za nic mam wszel­kie moral­ne skrupuły,
nie boję się dia­bła ni kary za grzechy —
wraz z trwo­gą i radość zosta­ła odjęta,
bo księ­ga pozna­nia jest dla mnie zamknięta!

Czyż ster­tą uczo­nych książ­ko­wych mądrości
napra­wić świat zdo­łam, dać szczę­ście ludzkości?

(Goethe)

Teraz mogę sobie przed nazwi­skiem na górze stro­ny dodać „mgr” 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *